Kryzys to słowo magiczne, zamykające nasze portfele na wszelkiego rodzaju wydatki, które wydają się fanaberią dla zdroworozsądkowych biznesmenów prowadzących ośrodki szkolenia kierowców.
Oszczędza się na szkoleniach BHP dla pracowników. Za stan bezpieczeństwa w firmie odpowiada właściciel. Prowadziłem ostatnio szkolenie BHP dla dwóch instruktorów nauki jazdy, za które oni sami musieli zapłacić. Jest to niezgodne z prawem. Na moje pytanie, dlaczego się zgodzili zapłacić, zgodnie odpowiedzieli, że nie wiedzieli, że to pracodawca pokrywa koszt takiego szkolenia. Zaznaczyli, żeby nie robić afery, bo zależy im na pracy, a te parędziesiąt złotych za szkolenie mogą wyłożyć. Dla nich najważniejsze było to, że mają pracę. Zapytałem, o ich wynagrodzenie, w jakim systemie są rozliczani. Obaj panowie mieli umowę o pracę, a na umowie wynagrodzenie minimalne. Faktycznie są rozliczani według stawki godzinowej. Uzgodnili stawkę netto za przepracowaną godzinę na 11 złotych. To była ich pierwsza praca w zawodzie instruktora nauki jazdy, nie przeszli żadnego szkolenia, jak uczyć kursantów. Zdali egzamin w poprzednim roku i szukali pracy w zawodzie, bo słyszeli, że to spokojne i mało absorbujące zajęcie. Gdy opowiedziałem im kilka historii z życia instruktora nauki jazdy, zrobili wielkie oczy i nie wierzyli, że to prawda. Praca instruktora jawiła im się jako sielanka. Nie mieściło im się w głowie, że kursant może na rondzie pojechać pod prąd. Rozmawiałem również z ich szefem, który na pytanie, dlaczego nie płaci za szkolenie BHP, odpowiedział, a dlaczego ma płacić, skoro jego pracownicy nie egzekwują swoich praw. Rozmowa zahaczyła również o brak umiejętności uczenia i zasad szkolenia nowych instruktorów w jego firmie. Pan nie ukrywał, że dla niego nie ma znaczenia, czy oni będą potrafili nauczyć kogokolwiek, najważniejsze, żeby byli dyspozycyjni i mili dla kursantów, którzy i tak nie wiedzą, czy instruktor dobrze uczy czy nie. U niego w firmie obowiązuje zasada, że kursanta uczy jeden instruktor, dzięki czemu szkolona osoba nie ma porównania. To genialne w swojej prostocie, jak zauważył. Wynagrodzenie instruktora jest również uzależnione od liczby godzin dodatkowych, na jakie namówi kursanta. Jak sam stwierdził, jego też dopadł kryzys w branży.
Brat znajomego jest właśnie na kursie na prawo jazdy kategorii B i opowiadał na majowym grillu, jak wygląda jego kurs. Zajęcia teoretyczne wspominał bardzo miło, otrzymał od instruktora płytę z testami, jak zaznaczył, nie miał się chwalić, ale na tej płytce są pytania z nowego egzaminu teoretycznego, nawet zapytał, czy nie chciałbym ich on niego odkupić. Łącznie z 30 godzin teorii miał zajęcia z pierwszej pomocy, co, jak uznał, jest bardzo przydatne. Jazdy zaczyna spod szkoły, do której uczęszcza, więc to duży plus dla instruktora, którego uważał za „superziomka”. W clio zawsze jadą we czterech, instruktor i trzech kursantów, bo do miasta, gdzie odbywają się egzaminy, jest 40 kilometrów w jedną stronę. Dzielą się uczciwie czasem jazd i każdy sobie pojeździ tyle, ile musi. Jego kompani w elce potrafili już jeździć, więc doszli do wniosku, że 30 godzin jazd to za dużo i dogadali się z instruktorem, że po kilku rozpiszą kartę i przeprowadzi im sumienny egzamin wewnętrzny. Resztę jazd, jeśli będą mieli taką potrzebę, wykorzystają sobie przed egzaminem państwowym. Brat kolegi wyjeździł dziesięć godzin, egzamin państwowy ma na początku czerwca, jest szczęśliwy i głęboko wierzy, że w wakacje będzie już jeździł samodzielnie. Kurs kosztował go 1300 złotych plus badania lekarskie i płyta z pytaniami, które będą na 100 procent na egzaminie. Instruktor zaoszczędził 20 godzin jazd na jednym kursancie, a ilu taki kursantów uczy, którzy potrafią już jeździć i bardzo nalegają na koniec kursu. Czysta oszczędność. Nowe przepisy, które obowiązują do zgłaszania egzaminów wewnętrznych, jazd, teorii miały, jak rozumiem, ukrócić tego typu praktyki, ale nie ma kto kontrolować ich przestrzegania. Informacje przesyła się najpóźniej dzień po odbyciu zajęć, egzamin wewnętrzny należy zgłosić trzy dni wcześniej, można zgłosić w czwartek, że odbędzie się w niedzielę. Ustawa, rozporządzenie, które miały uporządkować fikcję w nauce jazdy i wyeliminować oszustów, tak naprawdę nic nie zmieniły. Uczciwe OSK nadal działają uczciwie, wciąż natrafiają na trudności, zgłaszają wszystko i boją się kontroli, że o czymś zapomniały, że coś zrobiły źle, a nieuczciwe OSK szkolą i mają się całkiem dobrze.
Dobrze jest mieć oszczędności na koncie czy w skarpecie. Oszczędzanie w dobie kryzysu staje się koniecznością, a może nawet modą na życie. Każdy oszczędza, jak może, liczy każdy grosz, nie wydaje na głupoty oraz rzeczy niepotrzebne. Czy na instruktorze pracującym w OSK lub kursancie naprawdę można oszczędzać?
Z nauką jazdy jest jak z handlem samochodami. Nie da się sprzedać auta z przebiegiem powyżej 200 tysięcy kilometrów, bo kupujący oczekuje małego przebiegu, stanu idealnego. Handlarze to wiedzą i hokus-pokus ? samochód jest idealnie dopasowany do gustów klienta. Ma taki przebieg, a nie inny, nigdy nie miał stłuczki, jeździł nim niemiecki dziadek, serwisował do końca w ASO. Kupujący dostaje samochód skrojony specjalnie dla niego, tak jak się kupuje garnitur szyty na miarę u krawca.
Każda szkoła nauki jazdy reklamuje się jako uczciwa, profesjonalna, zatrudniająca wykwalifikowaną kadrę instruktorów, mająca samochody identyczne jak wojewódzkie ośrodki egzaminowania, zapewnia kawę, herbatę, miłą atmosferę, materiały do nauki, że podjeżdża po kursanta i odwozi we wskazane przez niego miejsce. Wszystkie te atrakcje zawsze w promocyjnej cenie.
Może OSK powinny się reklamować sloganem „ani tanio, ani uczciwie, ani wygodnie” tak uczymy, bo tak się nam podoba.
Marcin Zygmunt, instruktor nauki i techniki jazdy, specjalista ds. BHP
Do autora tego artykułi.
Po przeczytaniu 2 ostatnich akapitów stwierdzam że obraza pan niektóre szkoły jazdy swoim podsumowaniem traktując wszystkie osk jednakowo
Szkolenia BHP to pic na wodę ! i zmarnowane pieniądze firmy które można by wydać na ważniejsze rzeczy. Szkolenia powinny być nieobowiązkowe to kupował by je kto chciał i pseudo-szkoleniowcy z BHP by się starali mówili coś od siebie a nie klepali regułki.
Byłem na wiele szkoleniach BHP i opowiadają takie rzeczy, które każdy rozsądny człowiek wie.
Z treści art. odnoszę wrażenie że niema Pan zielonego pojęcia o technice jazdy ani o bhp, zbyt wiele w art. jest uogulnień, krytycznie Pan pisze o wszystkich OSK w domyśle ja jestem uczciwy , czy aby na pewno, brakuje mi wniosków, uzdrowicielu jest to pisanie dla pisania i jazda na luzie, a z ludzi nie rób głupków oni dobrze wiedzą za co płacą i potrafią wyegzekfować swoje prawa zwłaszcza w chwilach niepowodzeń czego przykładem są coraz częstrze skargi na egzaminatorów i WORD-y
a ja nie narzekam na moja pracę. jestem na emeryturze, jako instruktor kat B zarabiam 8zl/h na rękę. moim kierownikiem jest emerytowany 39 letni komendant wojskowy- dobry człowiek, zawsze mozna sie dogadać. kursy mamy tanie, bo za 930zl na B, to i kilka kursantow jest w miesiacu. Komunizm byl dobry bo dzieki komunie firma w ktorej pracuje ma to co ma. podoba mi sie tez to ze ktos kto ciezko pracowal cale zycie bedac na emeryturze moze znaleźć zatrudnienie nawet jako kierownik. dzieci odchowalem, pracuja na zmywaku w UK gdyz tutaj pracy dla nich nie ma. ogolnie jestem zadowolony. pozdrawiam mojego pracodawce LOK
Panie Marcinie Zygmuncie z taką wiedzą powinieneś swoje kroki skierować do prokuratora albo do psychiatry.
Pingback: เกมไพ่
Pingback: erectile dysfunction
Możliwość komentowania została wyłączona.