9 kwietnia minister Rynasiewicz obiecał, że po świętach resort przedstawi gotowe propozycje kierunków, w których powinno pójść szkolenie i egzaminowanie, aby lepiej służyły bezpieczeństwu ruchu drogowego niż dotychczasowy system, niesprawdzający się i będący w nieodwracalnej zapaści.
Mocna diagnoza i zdrowa propozycja wyjścia z dylematów przez rozwiązania zdecydowanie dalej idące niż obecna nowelizacja UoKP.
Święta, święta i po świętach. Minęła Wielkanoc, minęły 1, 2, 3, 8 i 9 maja, a o rzeczonej debacie ani widu, ani słychu. W najlepsze taplamy się w ekskrementach, przepraszam, w wytworach rewolucyjnej myśli poprzedniej ekipy uosobionej przez Mózg, Twarz i Chłopca do Bicia, przy gorliwym wsparciu użytecznych sił społecznych.
Pamiętacie konferencję pod tytułem „Wdrożenie przepisów wykonawczych do ustawy o kierujących pojazdami”? Warszawa, wrzesień 2012 roku. Na widowni setki osób z całego kraju. Przy mikrofonie czarujący prezes Szymański. Przy stoliku Oni: Mózg i Chłopiec do Bicia, co rusz wykorzystywany przez tego pierwszego. Wnioski: wielkie nic za setki tysięcy złotych, wydanych przez umęczonych uczestników, którzy zjechali z całej Polski, żeby wreszcie poznać rewolucyjne konkrety. Konkrety, bzdety ? w tym przypadku pasowny rym. Była wisienka na tej kupie… Mianowicie pokaz elementów egzaminu praktycznego na prawo jazdy kat. A. I jeszcze jeden pokaz – z sali. Zobaczyliśmy zestaw: sznurowane szmaciane tenisówki i atestowane buty motocyklowe niesznurowane. Gdyby taki pokaz urządzić w dowolnym punkcie kuli ziemskiej i zapytać, które z prezentowanego obuwia jest właściwe na egzaminie na prawo jazdy kat. A, z pewnością wszędzie otrzymalibyśmy odpowiedź, że atestowane buty motocyklowe. Ale nie w Polsce. Sorry, takie mamy ministerialne kadry. Zgodnie z wdrożonym rozporządzeniem, współautorstwa ówczesnego Głównego Specjalisty alias Chłopca do Bicia, to tenisówki są właściwym obuwiem na egzaminie państwowym. Ktoś tu ośmiesza państwo, nie wydaje się wam? Główny Specjalista nie jest już wykorzystywany jako Chłopiec do Bicia przez nowego pana, przepraszam, dyrektora, ba, nawet awansował na pana Naczelnika. Pozycja tenisówek w rozporządzeniu nie uległa zmianie mimo upływu 20 miesięcy od opisanego pokazu.
Czy rzeczywiście ministerstwo nie jest w stanie wygospodarować środków niezbędnych do zlecenia kompetentnym ludziom napisania sensownych rozporządzeń?
Rząd się wyżywi, parlamentarzyści przetrwają, choćby na diecie, capo di tutti capi użytecznych sił społecznych przesiedzi do późnej starości na worku pieniędzy zgromadzonych przez organizację w lepszych czasach, ale OSK i WORD-y nie przeżyją tych nieudolnych eksperymentów aspołecznych. Zdaję sobie sprawę, że pan minister Rynasiewicz ma ogrom spraw na głowie, ale to on posiada kompetencje, a co najważniejsze ? przemyślane i wyartykułowane przeświadczenie, że obecny system szkolenia i egzaminowania wyczerpał swoje możliwości. Nasza cywilizacja zbudowana jest na wielu filarach. Motoryzacja jest jednym z nich. Z tym, że użytkowanie pojazdu, w odróżnieniu od takich np. komputerów czy modyfikowanej żywności, może zabić lub okaleczyć natychmiast. Stąd waga właściwego rozwiązywania związanych z tym filarem problemów. W obecnej sytuacji bardzo sensowne wydaje się stanowisko, że trzeba ogarnąć, co się da w obecnym systemie i natychmiast zabrać się za tworzenie podstaw pod nowy. Mam nadzieję ,że zgodnie z zapowiedzią pan minister wkrótce zainauguruje obiecaną debatę. Nie możemy zapominać, że lwia część UoKP czeka na wejście w życie w styczniu 2016 roku. Jedne święta, drugie, trzecie i będzie ten 2016. Dla ludzi czas płynie w jedną stronę. Obyśmy mieli co świętować. Moim zdaniem, rozpoczynając debatę nad ewolucją systemu szkolenia i egzaminowania w Polsce, należy uwzględnić:
1) polski dorobek i tradycje w tym zakresie
2) celowość nowych rozwiązań:
a) muszą realnie zwiększać bezpieczeństwo na drodze
b) muszą ułatwiać życie obywatelom
3) to rząd i parlament ponoszą odpowiedzialność za jakość ustanowionych rozwiązań, a zatem:
a) muszą być wskazane osoby odpowiedzialne za wykreowanie nowych rozwiązań
b) wszyscy zainteresowani nowymi rozwiązaniami muszą być bez ograniczeń dopuszczeni do głosu – formuła użytecznych sił społecznych się skompromitowała
c) każdy ma prawo lobbować za określonymi rozwiązaniami, jednak osoby zatrudnione przez państwo, czy wręcz je reprezentujące, nie mogą mieszać swoich ról i załatwiać interesów krewnych i znajomych królika.
Organizacją szkolenia kandydatów na kierowców zajmuję się od 1990 roku. W tym czasie widziałem przeróżne głupoty, które, jak trochę pomyśleć, nie powinny zrodzić się w żadnej normalnej głowie, a już na pewno nie powinny stać się prawem. Zatoczki, garaże przodem, tyłem, po skosie robione na raz ? czyli małpi gaj zrodzony w małpim rozumie. Biedni obywatele biednego państwa na dorobku , zamiast uczyć się bezpiecznego zachowania w realnym ruchu drogowym, tracili kosztowne godziny na uczeniu się sztuczek cyrkowych. Nadal miliony metrów kwadratowych wyasfaltowanych, wykostkowanych, zabetonowanych placyków służą Polakom do szlifowania jazdy po prostej i po łuku. OSK wyższego sortu muszą jeszcze toto ogrodzić. Przecież drogi, na których odbywa się realny ruch, to same proste i łuki. Tak trudno to zauważyć i policzyć, czy skórka jest warta wyprawki? Art. 52 ust. 2 UoKP mówi: „Część praktyczna egzaminu może zostać zakończona przed wykonaniem wszystkich określonych zakresem egzaminu zadań jedynie w przypadku, gdy zachowanie osoby zdającej zagraża bezpośrednio życiu i zdrowiu uczestników ruchu drogowego”. Tyle ustawa. W praktyce kilkadziesiąt procent zdających kończy karierę i traci 140 zł na placu manewrowym, bo np. zderzak dwukrotnie zawisnął 5 cm poza kopertą. To nie jest ani mądre, ani uczciwe, ani nie trzyma się kupy. Mam tu na myśli relacje wymogów ustawowych i rozporządzenia. Jak posłuchacie wystąpień pana Naczelnika podczas obrad Komisji Infrastruktury, to przyczyna tych niekonstytucyjnych relacji staje się jaśniejsza.
Na koniec ciekawostki. Według zestawienia przygotowanego przez „Gazetę Prawną”, w roku 2012 egzamin teoretyczny na prawo jazdy kat. B w gorzowskim WORD zdało 81,4 procent egzaminowanych obywateli. Natomiast w roku 2013, licząc od 19 stycznia – 15 procent. Tylko idiota wyciągnie wniosek, że społeczeństwo zidiociało. Jeszcze raz powtórzę: nie ma możliwości, żeby człowiek, który zda egzamin praktyczny na prawo jazdy kat. B, nie znał w niezbędnym zakresie przepisów i zasad bezpiecznego uczestnictwa w ruchu drogowym. Jeżeli się z tym zgadzamy, to nie podnośmy znaczenia egzaminu teoretycznego do rangi być albo nie być polskiego BRD. Bo to hucpa po prostu jest.
Kto potrafi wytłumaczyć, dlaczego państwo polskie, w osobach ministra i parlamentarzystów, nie chce pieniędzy od firm, które będą robiły komercyjny użytek z bazy pytań egzaminacyjnych, wyprodukowanych za pieniądze tegoż państwa? O co tu chodzi?
Kto potrafi wytłumaczyć, dlaczego Polacy mają przez dziewięć miesięcy, od wejścia w życie nowelizacji ustawy, czekać na upublicznienie bazy pytań egzaminacyjnych? Przecież na życzenie pana ministra Rynasiewicza pan dyrektor Wachowski z PWPW oświadczył zgromadzonym na posiedzeniu Komisji Infrastruktury, że obecnie w użyciu na egzaminach państwowych jest 2300 pytań. Skoro te pytania od 19 stycznia 2013 roku robią za bazę pytań na egzaminie, podkreślam, państwowym, to dlaczego nie mogą być ujawnione natychmiast? O co tu chodzi?
Szanowni Państwo Parlamentarzyści, pani Premier, Panie Ministrze, nie każcie nam czekać na prezent w postaci znowelizowanej ustawy o kierujących do Nowego Roku. W obecnym stanie rzeczy większość OSK i WORD-ów nie dociągnie do Wszystkich Świętych.
Eugeniusz Kubiś
Pingback: https://www.buoyhealth.com/blog/health/phenq-reviews
Pingback: buy Viagra online
Pingback: white berry strain for sale near me
Pingback: packman disposable vape pens
Pingback: Buy OFFSET FLASHLIGHT MOUNT (ROCK & LOCK®) Online At Theblissfirearms.com
Możliwość komentowania została wyłączona.