Pewien piątkowy wieczór miał być chyba dla wszystkich kierowników ośrodków oraz instruktorów nauki jazdy w Polsce emocjonujący jak wielka kumulacja w Lotto. Otóż czekaliśmy na nowe rozporządzenie w sprawie szkolenia. Miało się wiele zmienić, lecz prawie nic nie poprawiono…
Wraca instruktor prowadzący, który ma przeprowadzić z kursantem 50 proc. zajęć. Czy wpłynie to na jakość szkolenia, przyczyni się do lepszej zdawalności i poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym? Moim zdaniem, wydłuży to część praktyczną kursu. Jeżeli kursant był dyspozycyjny, mógł odbywać szkolenie sześć razy w tygodniu (dwa razy rano, dwa razy po południu i w weekend), zajmowało się nim trzech instruktorów i wszystko szło sprawnie. Teraz też może go szkolić trzech instruktorów, tylko jeden z nich będzie zdecydowanie bardziej aktywny. Jak znam życie, zacznie się przepisywanie kart, kombinowanie z rozpisywaniem jazd.
Złoty środek pilnie potrzebny
Jeżeli przyjmujemy, że instruktorzy nauki jazdy są kompetentni, to kursant po piętnastu jazdach z piętnastoma szkoleniowcami powinien być bardzo dobrze przygotowany do samodzielnej jazdy oraz egzaminu państwowego na prawo jazdy. Rozumiem głosy, że zasada jeden kursant – jeden instruktor najlepiej się sprawdza. Ale przykro mi, nie zgadzam się z tym. Kilku szkoleniowców, a już na pewno nowy, nieznany instruktor na egzaminie wewnętrznym powoduje u kursanta stres porównywalny z egzaminacyjnym. Pokazuje to kandydatowi na kierowcę, co go czeka w WORD-zie. Oczywiście nie może być tak, że instruktorzy wyjeżdżają godziny, a nie uczą i potem nie ma ludzi odpowiedzialnych za wynik negatywny. Trzeba wypracować złoty środek, który zaowocuje solidnym szkoleniem, bez utrudnień dla szkoły, kursanta oraz bez fikcji prawnej.
Inna karta
Jest jeszcze nowa karta zajęć. Kontrolerzy z urzędu nie dowiedzą się nic o procesie nauczania kursanta. Stara karta to również była fikcja, ale kandydat na kierowcę mógł chociaż zobaczyć, co robił na zajęciach. W nowej są już słynne trzy rubryki na numery rejestracyjne, które z założenia miały ukrócić patologię (dziesięciu kursantów w jednym aucie), ale wpisywanie powinno być uzupełniane przy każdych zajęciach praktycznych. Nie ma tam także miejsca, żeby wpisać numer instruktora prowadzącego jako mentora dla kursanta. Swojej pieczątki nie ma także gdzie przystawić ratownik medyczny. Instruktor potwierdza tylko pozytywny wynik egzaminu wewnętrznego, nie jak do tej pory umiejętności.
Podpisy
Ustawodawca nakazał wypełniać kursantom rubryki 2, 3 i 10. O ile rozumiem, składają oni podpisy na karcie po zajęciach. To logiczne. Jaki cel ma jednak wpisanie przez kursanta godziny rozpoczęcia zajęć i daty? Przecież zrobi to, co podpowie mu instruktor. Chyba nikt nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Już słychać głosy, że starostwa nie będą wymagały, żeby kursant wpisywał datę i godzinę rozpoczęcia kursu. Ma, jak było do tej pory, potwierdzać odbycie jazd. Moim zdaniem, brakuje w karcie miejsca na podpis kursanta po zakończonym egzaminie wewnętrznym.
W oczekiwaniu na dobre prawo
Oznakowanie samochodów szkoleniowych to z kolei dobry pomysł. Bardzo dobrze, że zapis mówi tylko o wyraźnym i czytelnym oznakowaniu, nie o wielkości liter. Pewnie znajdą się szkoły jazdy, które wykonają napis o wielkości 1 cm. Ale zawsze to lepiej niż pełna anonimowość. Takie oklejenie to przecież darmowa, długoterminowa reklama.
Najgorsza zmiana, której nie mogę pojąć, dotyczy kategorii AM. Chodzi o skrócenie czasu trwania zajęć teoretycznych i praktycznych do pięciu godzin (w obu przypadkach, nie w sumie). Zniesiono wymóg opracowania trasy egzaminacyjnej. Wychodzi na to, że ustawodawca przyjął, że umysł 14-latka jest bardziej chłonny niż 18-latka. Dlaczego? Bo ten ostatni musi odbyć 30 godzin teorii. Jak ma to poprawić bezpieczeństwo na drogach? Naprawdę nie wiem… Boję się, że chcąc obniżyć koszty zdobycia prawa jazdy kategorii AM, wylano dziecko z kąpielą.
Oczywiście zmian jest znacznie więcej, ale rewolucji nie ma. Dlatego oczekujemy nowej ustawy. Jasnej, przejrzystej oraz spójnej z rozporządzeniami. Dobre i stabilne prawo da branży impuls do zrównoważonego rozwoju oraz poprawy jakości szkolenia.
Marcin Zygmunt, instruktor nauki i techniki jazdy
Pingback: more info here
Pingback: 1ml thc cart
Pingback: บอลยูโร 2024
Pingback: fortnite hacks
Pingback: sunwin
Możliwość komentowania została wyłączona.