Jak wszyscy wiedzą, rozporządzenia to akty prawne niezbędne do funkcjonowania różnych podmiotów, w tym ośrodków szkolenia kierowców. Szkoda tylko, że ich publikacja często się opóźnia. Tak było także w tym roku. W końcu otrzymywaliśmy przygotowywane w pośpiechu i pod presją czasu brakujące dokumenty. Co znajdziemy w nich ciekawego? Rzeczy mało istotne. Zmiany nie doprowadziły do radykalnej naprawy wad obecnego systemu…
Minął kolejny rok! Rok, w którym nie doczekaliśmy się radykalnych zmian w systemie szkolenia i egzaminowania kierowców. Przygotowując się do podsumowania ostatnich dwunastu miesięcy, natknąłem się na swój zeszłoroczny tekst. Znalazły się w nim słowa, które wypowiedział Łukasz Kucharski, szef Krajowego Stowarzyszenia Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego. Pozwolę sobie je teraz zacytować: „Instrukcja (egzaminowania – przyp. red.) ubezwłasnowolnia egzaminatorów, którzy powinni mieć większą swobodę i możliwość oceny sytuacji”. I dalej: „Przygotowane przez teoretyków wytyczne nie sprawdzają się w praktyce”. Nic dodać, nic ująć. Zgadzam się z tą opinią w 100 procentach. Zresztą skomentowałem te słowa także rok temu: „W interesie wszystkich oczekujących na zwrot leży jak najszybsze wprowadzenie niezbędnych z naszego punktu widzenia zmian w ustawie o kierujących pojazdami. Uważam, że nie tylko możemy, ale także musimy to zrobić”. Celowo przypominam o sformułowanych już rok temu uwagach dotyczących analizy sytuacji, w której znajdowała się branża szkoleniowa po publikacji raportu NIK. Dyskutowaliśmy wtedy o działaniach mających na celu zmianę organizacyjnej zapaści w szkoleniu i egzaminowaniu kierowców.
Mało znaczące korekty
Przypominając cytowane wcześniej słowa, łatwiej jest mi ocenić działania podjęte przez resort infrastruktury i budownictwa w 2016 roku. Jak wszyscy wiedzą, rozporządzenia to akty prawne niezbędne do funkcjonowania różnych podmiotów, w tym ośrodków szkolenia kierowców. Szkoda tylko, że ich publikacja często się opóźnia. Tak było także w tym roku. W końcu otrzymywaliśmy przygotowywane w pośpiechu i pod presją czasu brakujące dokumenty. Co znajdziemy w nich ciekawego? Rzeczy mało istotne. Zmiana rodzaju zdjęcia do prawa jazdy, sposobu oznakowania kamizelek dla instruktorów towarzyszących szkolonemu motocykliście oraz karty zajęć. Twierdzę, tak jak wiele moich koleżanek i kolegów, że ranga wprowadzonych nowelizacji jest niska. Nie doprowadzi do radykalnej naprawy wad obecnego systemu.
Zmiany muszą dotyczyć przecież założeń i podstaw funkcjonowania krytykowanej od samego początku ustawy o kierujących pojazdami. Widać wyraźnie, że tego aktu prawnego nie można już w nieskończoność poprawiać. Zbliża się czas, gdy trzeba pomyśleć o nowym projekcie.
Pieniądze wyrzucone (na razie) w błoto
Nie znaczy to wcale, że w 2016 roku nic się ciekawego nie działo. Bo przecież nie sposób pominąć problemów z wprowadzeniem w życie systemu nazwanego CEPiK 2.0. Jego budowa i rozbudowa pobiła już chyba wszystkie rekordy niegospodarności i braku kompetencji. Trwa, wzorem niektórych innych inwestycji drogowych, szmat czasu. Czy można zgodzić się z wyjaśnieniami twórców tego informatycznego projektu, że podstawowym powodem opóźnień uniemożliwiającym zakończenie unowocześniania systemu są ciągłe zmiany w jego założeniach oraz brak rozporządzeń? Przecież wiele podobnych, jeszcze bardziej rozbudowanych informatycznych sieci z powodzeniem od lat działa w większości krajów Unii Europejskiej.
Dla wielu z nas istotną kwestią nie jest data wdrożenia przepisów komplikujących życie młodym kierowcom, tylko podjęcie rozważań o celowości takich działań. Nie jest tajemnicą, że za wprowadzeniem przepisów optują przedsiębiorcy, którzy wybudowali ośrodki doskonalenia techniki jazdy. Trudno zresztą się im dziwić. Zainwestowali swoje pieniądze w infrastrukturę. I co z tego mają? Na razie nic…
Co jeszcze ciekawego wydarzyło się w 2016 roku? Przypominam interpelację posła Jana Mosińskiego, nawołującą do zmian zasad organizacji egzaminu państwowego. Według mnie, jest to głos ciekawy i ważny, choćby z tego względu, że pochodzi od osoby niezwiązanej w żaden sposób ze środowiskiem WORD-ów. Wnioski posła reprezentanta rządzącej partii oraz jego zaniepokojenie złą opinią o działających w całym kraju wojewódzkich ośrodkach ruchu drogowego są wynikiem nie tylko kontaktów z obywatelami, ale także pochodną informacji docierających do nas od mediów. Szkoda tylko, że jego słowa stały się pożywką dla osób domagających się całkowitej likwidacji WORD-ów.
Nikt nic nie wie
Chciałbym jeszcze napisać kilka słów o polityce informacyjnej w kontekście pracy powołanego dobrych kilka miesięcy temu zespołu doradczego ds. związanych ze szkoleniem i egzaminowaniem.
Komunikaty są nad wyraz lakoniczne. Informacji o pomysłach, projektach w zakresie koniecznej zmiany organizacji oraz programów szkolenia i egzaminowania brak. W żaden sposób nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że przedstawiciele największych organizacji skupiających ośrodki szkolenia kierowców po kilku latach spotkań w ramach różnych gremiów, grup roboczych, konferencji czy zjazdów nie są przygotowani do rozmów w ministerstwie i mogą nie mieć precyzyjnych rozwiązań. A co możemy wyczytać w komunikacie, który opublikowało Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa? „Przedmiotem spotkania było omówienie problemów poruszanych przez zespół doradczy, w skład którego wchodzą także obecni na spotkaniu przedstawiciele OSK”. Szkoda, że nie możemy się dowiedzieć, o jakie problemy chodzi i co ma do zaproponowania to grono! Przecież jeszcze nie tak dawno dyskusja wokół ustalenia cen minimalnych na usługi szkoleniowe pokazała determinację i zainteresowanie przynajmniej części środowiska. Można było sobie pomyśleć, że nie zabraknie odwagi cywilnej do prezentacji innych, wcale nie mniej ważnych dla ośrodków szkolenia kierowców, projektów. Czy nasze środowisko, składające się z ludzi o różnych postawach, celach i poglądach, potrafi ustalić wspólny i jednolity program? Być może wkrótce się o tym przekonamy. Na razie wiemy tylko o wątpliwościach dotyczących składu zespołu doradczego, sposobu jego wyłonienia oraz reprezentatywności członków. Wyrazili je niedawno posłowie w liście, który zaadresowali do ministra infrastruktury i budownictwa.
Nadrzędnym celem dla pracujących w naszej branży przedsiębiorców i instruktorów jest wypracowanie maksymalnego zysku, zapewniającego rozwój i byt ich rodzin. Jest jednak jeszcze druga strona medalu. Łatwo zapominamy, komu powinna służyć nasza ciężka i odpowiedzialna praca. To kilkusettysięczna rzesza młodych kierowców, która co roku pojawia się na drogach w ponaddwudziestomilionowej rzeszy polskich kierowców. To oni są zbiorowością, której w największym stopniu ma służyć dobry, nowoczesny, sprawnie działający system szkolenia i egzaminowania. Mam spore wątpliwości, czy wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę… Czy nie za często partykularne interesy poszczególnych grup doprowadzają do działań niepożądanych? Często szczytne hasła o koniecznej poprawie bezpieczeństwa na naszych drogach schodzą na dalszy plan…
Przepracowani instruktorzy
Zbliżający się koniec roku to również okres refleksji, której momentem kulminacyjnym było oczywiście Święto Zmarłych i Dzień Zaduszny. Wspominaliśmy wtedy ludzi, którzy odeszli, ale pozostali w życzliwej pamięci bliskich oraz wielu wychowanych i szkolonych kursantów. Dlatego pamiętając o nich chciałbym zwrócić uwagę na nowe i bardzo niepokojące zjawisko wyraźnego wzrostu liczby wypadków z udziałem elek. W ostatnim czasie chyba zbyt często informują o tym media. Zbyt wiele jest stłuczek w trakcie szkolenia, nie wspominając o przypadkach śmiertelnych wypadkach, żeby pozostawić takie wydarzenia bez komentarza.
Refleksja, że również przemęczenie wynikające z nienormowanego czasu pracy instruktora nauki jazdy może być przyczyną niskiego poziomu wyszkolenia kursantów, a także narażania ich zdrowia i często życia, jest jak najbardziej trafna. Potrzebne jest unormowanie czasu pracy szkoleniowców bez względu na rodzaj umowy zawartej pomiędzy ośrodkiem szkolenia a pracownikiem. Jak bowiem wiemy, jedynie instruktorzy zatrudnieni na podstawie umowy o pracę są rozliczani z liczby przepracowanych godzin. Chyba zbyt łatwo środowisko instruktorów, które nie ma swojego branżowego przedstawiciela, zrezygnowało z walki o przywilej pracy na podstawie przyzwoitej umowy. Dla wielu z nas szkolenie bez dodatkowego wynagrodzenia w dni świąteczne oraz 10- lub 14-godzinny dzień pracy w okresie tak zwanych szczytów stały się normą i specyfiką wykonywanego zawodu. Ciekawe, że w bliskich nam i o wiele bardziej zaawansowanych pod względem bezpieczeństwa krajach fakt tak brutalnego łamania praw pracowniczych wywołuje zdumienie. Zastanawiające, że prawie nikt z analizujących zagraniczne systemy szkoleniowe nie zwraca na to uwagi…
Ubywa fachowców
Chciałbym się podzielić jeszcze jedną pesymistyczną informacją dotyczącą katastrofalnego wręcz spadku liczby działających na rynku OSK i instruktorów nauki jazdy. Większość czytelników już wie, że w latach 2013-2015 zniknęło z naszego grona ok. 4 tys. ośrodków szkolenia kierowców. Tak, to prawda! 4 tysiące OSK! Niestety, podobnie źle wygląda teraz liczba działających aktywnie instruktorów nauki jazdy. W grudniu 2015 roku było ich już tylko 25.800. A w styczniu 2013 roku aż 47.980!
Trzeba oczywiście uwzględnić zachodzące zmiany demograficzne, ale liczba instruktorów jest szokująca i zmuszająca do myślenia! Z wielu informacji docierających do nas z terenu całego kraju widać, że tendencja spadkowa się utrzymuje. Upływający rok może być tylko gorszy. Trzeba stwierdzić, że zawód instruktora nauki jazdy został w ostatnim czasie całkowicie zdeprecjonowany i pozbawiony należytego statusu społecznego. Proces ten, zapoczątkowany w poprzedniej epoce, musimy dla wspólnego dobra jak najprędzej zatrzymać. Nie wolno nie dostrzegać degradacji naszego zawodu i jego realnego wpływu na wykształcenie kolejnych pokoleń kierowców. Truizmem jest stwierdzenie, że jakość naszej pracy ma bezpośredni wpływ na poziom bezpieczeństwa na polskich drogach. Z ostatnich danych wynika, że w roku 2016 zarejestrowano rekordowy wzrost liczby tragicznych wypadków…
Na koniec pozytyw
Obecnie naszym najważniejszym zadaniem jest odbudowa prestiżu zawodu. Pozostaje otwartą kwestią, jak to zrobić. Zacznijmy może od siebie, czyli ludzi działających od dawna w regionalnych stowarzyszeniach. To właśnie one powinny stać się ogniskiem, wokół którego mogliby się zebrać przedstawiciele lokalnych organizacji, mających w programach zbieżne i zgodne z naszymi cele. Obiecuję, że w przyszłym roku będę starał się sformułować wnioski i dokonać analizy zachodzących w ostatnim czasie zjawisk.
Na koniec jeszcze jedno. Cieszę się, że doszła do mnie kolejna informacja potwierdzająca, że samorządowe inicjatywy wychodzące naprzeciw oczekiwaniom lokalnych społeczności przynoszą dobre rezultaty. Chodzi o tworzenie następnych oddziałów terenowych wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego. Celowo poruszyłem ten problem na koniec tego felietonu, żeby wprowadzić trochę optymizmu przed zbliżającym się Bożym Narodzeniem. Życzę wszystkim koleżankom i kolegom i ich rodzinom zdrowych, bezpiecznych i radosnych świąt oraz wielu nowych sukcesów w 2017 roku!
Wojciech Szemetyłło
Pingback: ร้านขายสายแลน
Pingback: เว็บปั้มไลค์
Możliwość komentowania została wyłączona.