Pod koniec drugiej dekady września ubiegłego roku odbyło się pierwsze spotkanie powołanego przez ministra infrastruktury i budownictwa zespołu doradczego, mającego zajmować się ulepszaniem systemu szkolenia i egzaminowania kandydatów na kierowców. O czym rozmawiają doradcy? Jakie wysunęli postulaty? Czy ich praca przełoży się na jakieś zmiany w prawie? Oto pytania, na które wciąż nie znamy odpowiedzi. Członkowie zespołu oraz resort na temat swojej pracy milczą.
Pierwszy sygnał, że nowe kierownictwo resortu zajmującego się m.in. branżą szkoleniową i egzaminacyjną zastanawia się nad poważnymi zmianami w prawie, pojawił się na początku sierpnia. Chodziło o zarządzenie podpisane przez ministra infrastruktury i budownictwa. Powołało ono „zespół doradczy do spraw szkolenia osób ubiegających się o uprawnienia do kierowania pojazdami oraz przeprowadzania egzaminu państwowego na prawo jazdy”. Czym to ciało, wedle dokumentu, ma się przede wszystkim zajmować? Analizą przepisów ustawy o kierujących pojazdami, opracowaniem propozycji zmian do niej oraz aktów wykonawczych, czyli prościej mówiąc – rozporządzeń. To nie wszystko. Zespół ma także przedstawić propozycje, które przyczyniłyby się do podniesienia jakości szkolenia i egzaminowania oraz ocenić skuteczność aktualnie stosowanych rozwiązań.
Mosiński interpelację pisze
Zanim dowiedzieliśmy się, kto będzie uczestniczył w posiedzeniach zespołu, minął miesiąc. Jednak jeszcze wcześniej, bo pod koniec lipca, prawdopodobnie nieprzypadkowo, na internetowej stronie Sejmu pojawiła się bardzo ciekawa interpelacja posła Jana Mosińskiego. To polski działacz związkowy, polityk i samorządowiec, długoletni przewodniczący zarządu Regionu Wielkopolska Południowa NSZZ „Solidarność”. Od 1992 do 2002 był członkiem prezydium Komisji Krajowej tego związku. Działał w Ruchu Społecznym AWS, później związał się z Prawem i Sprawiedliwością. I to właśnie z ramienia tej partii dostał się do Sejmu, zdobywając mandat poselski w okręgu kaliskim.
Otóż Mosiński, o którym nie wiemy, żeby wcześniej zajmował się problematyką egzaminowania, zaproponował całkowitą zmianę systemu. Nadzór nad egzaminami miałaby sprawować centralna komisja egzaminacyjna (działająca na podstawie ustawy o systemie oświaty), współpracująca z okręgowymi komisjami egzaminacyjnymi. Tym ostatnim podmiotom bezpośrednio podlegaliby egzaminatorzy.
Wedle posła, rotacja egzaminatorów byłaby ustalana centralnie przez niezależny system. Nie byłoby wtedy możliwości ręcznego ustalania egzaminatorów dla poszczególnych uczestników egzaminu.
Na tym proponowane przez Mosińskiego zmiany się nie kończą. Wpływy z egzaminów powinny jego zdaniem trafiać do budżetu państwa. „Rozdział finansowania egzaminów oraz prowadzenia egzaminów pomiędzy dwa różne podmioty zwiększy możliwość wzajemnej kontroli oraz utrudni przychodów z egzaminowanych poprzez zaniżanie zdawalności, ponieważ dysponentem pieniędzy będzie inny podmiot niż ten, który odpowiada za prowadzenie egzaminów. Przychody z egzaminów powinny stanowić przychód państwa, a WORD-y mogą być finansowane na podstawie przedłożonych budżetów przez ministerstwo transportu lub wojewodę. Taka zmiana rozerwie proste i bezpośrednie przełożenie: większa liczba niezdających równa się większe wpływy jednostki egzaminującej” – czytamy w interpelacji.
Zespół spotyka się po raz pierwszy
Poseł chciałby także, żeby egzaminy „powróciły do powiatów” i były organizowane w oparciu o infrastrukturę ośrodków szkolenia kierowców, spełniających określone wymagania. Skąd ten pomysł? „To rozwiązanie obniży koszty uzyskania prawa jazdy przez osoby młode (bliższy dostęp do egzaminów), przyspieszy organizację egzaminów (większa ilość ośrodków uprawnionych do egzaminowania), obniży obciążenie i tak już niewydolnych komunikacyjnie miast, gdzie znajdują się WORD-y, obniży emisję spalin w miastach, urealni zasady realizacji egzaminu (osoba zdając egzamin w dużym mieście w godzinach szczytowych może cały swój egzamin odbyć na zakorkowanych drogach – trudno jest w takiej sytuacji rzetelnie ocenić umiejętności kandydata do kierowania pojazdem)” – czytamy w interpelacji.
Co resort odpowiedział na interpelację posła Mosińskiego? Ano że analizą systemu zajmie się zespół doradczy. Przypadek? Wątpliwe. W taki sam sposób ministerstwo odpowiada od tamtego czasu na każde poselskie zapytanie, które dotyczy WORD-ów czy ośrodków szkolenia kierowców.
Jeszcze ciekawiej zrobiło się, gdy po wielu naszych staraniach ministerstwo zdecydowało się w końcu upublicznić skład zespołu doradczego. Stało się to tydzień po pierwszym posiedzeniu grupy. Otóż przewodniczącym komisji jest Bogdan Oleksiak, szef departamentu transportu drogowego resortu infrastruktury i budownictwa, zastępcą – Anna Wiszniewska, sekretarzem – Monika Straczuk (obie panie pracują w komórce, której szefem jest Oleksiak).
Członkami zespołu zostało także aż pięciu przedstawicieli związanych z branżą OSK: prezes Polskiej Federacji Stowarzyszeń Szkół Kierowców Krzysztof Bandos, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Ośrodków Szkolenia Kierowców Krzysztof Szymański, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Ośrodków Szkolenia Kierowców Roman Stencel, sekretarz PFSSK Jan Szymczak oraz właściciel Olsztyńskiego Centrum Kształcenia, na stronie internetowej resortu przedstawiony jako przewodniczący komisji ds. branży szkoleniowej w Business Centre Club – Jan Zdziarstek. Środowisko egzaminatorów reprezentują trzy osoby: prezes, wiceprezes i członek Krajowego Stowarzyszenia Egzaminatorów Kandydatów na Kierowców i Kierowców, czyli Dariusz Chyćko, Krzysztof Tomczak i Henryk Radomski. Członkiem zespołu został także Wojciech Pasieczny, wiceprezes Zarządu Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym.
Czy milczenie zawsze jest złotem?
Czy, w świetle interpelacji Jana Mosińskiego, dziwi brak w składzie komisji jakiegokolwiek przedstawiciela kierownictwa wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego? Oczywiście nie. Ale trochę dziwić może inna kwestia. Otóż zgodnie z zarządzeniem ministra infrastruktury i budownictwa przedstawicieli środowiska związanego z OSK, egzaminowaniem i „ruchem drogowym” powinno być dziewięciu, po trzech z każdej dziedziny. Okazało się jednak, że członków zespołu reprezentujących ośrodki szkolenia kierowców jest aż pięciu. Dlaczego? Tego nie wiadomo. Resort nigdy nie udzielił nam klarownej odpowiedzi.
Nie wiadomo także, o czym podczas pierwszego ani następnych kilku lub kilkunastu spotkań rozmawiali członkowie zespołu. Wszyscy, zarówno członkowie komisji, jak i resort, nabrali wody w usta. Zespół doradczy pracuje już ponad 250 dni, nie mówiąc kompletnie nic o kierunkach swoich działań.
We współczesnym świecie taktyka polegająca na nieinformowaniu opinii publicznej o tym, co ważnego dzieje się w kluczowych dla danej branży kwestiach, po prostu nie może zakończyć się powodzeniem. W przestrzeni medialnej zaczynają bowiem krążyć różne informacje. Nie wiadomo, czy są one prawdziwe, czy to zwykłe plotki. Nikt z zainteresowanych prawdziwości tych wiadomości nie potwierdza. Nikt też nie mówi, że są one fałszywe.
Wzrasta zainteresowanie mediów
Do marca tego roku temat działań zespołu oraz ewentualnych zamiarów Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa dotyczących zmiany systemu poruszano tylko na łamach branżowej prasy oraz w rozmowach przedstawicieli środowiska związanego ze szkoleniem i egzaminowaniem. Aż wreszcie w „Dzienniku Gazecie Prawnej” ukazał się pewien artykuł. Mimo że nie można było w nim przeczytać niczego nowego, wywołał wielkie poruszenie. Donosiły o nim największe serwisy informacyjne w Polsce.
W artykule napisano, że Prawo i Sprawiedliwość chce, żeby pieniądze z egzaminów trafiały do budżetu państwa, nie do samorządów. Wtedy WORD-y mogłyby być finansowane przez resort infrastruktury i budownictwa lub wojewodów na podstawie przedłożonych budżetów. Miałoby to zagwarantować, jak czytamy, „większą kontrolę nad finansami ośrodków oraz ostateczne zerwanie z zasadą, że większa liczba niezdających równa się większym wpływom jednostki egzaminującej”. W artykule wspomniano także, że rozważana jest propozycja przeprowadzania egzaminów w oparciu o infrastrukturę ośrodków szkolenia kierowców. Czyli… nic nowego. Bo to wszystko czytaliśmy już w zeszłorocznej interpelacji posła Mosińskiego. Ale do tekstu postanowił odnieść się dyrektor sieradzkiego WORD-u Henryk Waluda. I napisał do redaktora naczelnego „Dziennika Gazety Prawnej” list, a w nim m.in.: „Fakt całkowitego pomijania wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego w pracach zespołu zajmującego się między innymi przepisami, które uregulują ich dalsze funkcjonowanie, powinien być rozpatrywany łącznie z zauważalną próbą przypisania WORD-om nieprawdziwych motywacji finansowych związanych z przeprowadzeniem egzaminów”.
Zmiany w okresie próbnym?
Trochę wcześniej, bo w lutym, list do ministra infrastruktury i budownictwa wysłali dyrektorzy WORD-ów, które wybudowały już ODTJ-oty lub planują to zrobić. Piszą w nim, że wejście w życie przepisów dotyczących młodych kierowców, planowane na połowę 2018 roku, powinno być terminem ostatecznym. Proponują także poszerzenie szkolenia praktycznego w ODTJ-ocie o dodatkowy, fakultatywny kurs.
Dlaczego dyrektorzy wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego zdecydowali się na taki krok? Możemy tylko przypuszczać. Ale w kuluarach mówi się, że Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa, będąc pod wpływem grupy doradczej do spraw szkolenia i egzaminowania, poważnie rozważa zmianę przepisów dotyczących tzw. okresu próbnego dla młodych kierowców. Ponoć pod uwagę brane są dwie opcje. Jedna zakłada całkowite wycofanie się z pomysłu obowiązkowego odbycia szkolenia przez młodego kierowcę między czwartym a ósmym miesiącem po uzyskaniu prawa jazdy. A druga? Powierzenie szkolenia praktycznego ośrodkom szkolenia kierowców. Teraz zakłada się, że zajęcia mają się odbywać w ośrodkach doskonalenia techniki jazdy.
„Niedługo”, czyli jeszcze w tym roku
Jednak wydarzenia z ostatnich kilku miesięcy nie skłoniły Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa do wyjawienia planów względem ewentualnych zmian w systemie szkolenia i egzaminowania kandydatów na kierowców. Niczego nowego nie powiedział podczas kwietniowego posiedzenia komisji infrastruktury wiceminister Jerzy Szmit.
– Statystyki wskazują, że zdawalność egzaminów teoretycznych wynosi w skali kraju ok. 50 proc. i rośnie, natomiast praktycznych – 33 proc., czyli nadal jest niska (wiceminister zapewne posiłkował się danymi z tegorocznego raportu „Szkoły Jazdy”, jedynego magazynu publikującego statystyki zdawalności wszystkich WORD-ów w Polsce – przyp. red.). – Taki stan nie może nas zadowalać. Problem może tkwić w niewłaściwym szkoleniu albo zbyt rygorystycznym egzaminowaniu. W każdym razie pracujemy nad zmianami. W sierpniu 2016 roku powołaliśmy zespół ds. szkolenia i egzaminowania kandydatów na kierowców, który przygląda się systemowi. Jesteśmy już blisko momentu, w którym przedstawimy całościowy projekt zmian w ustawie o kierujących pojazdami.
Okazało się jednak, że wspomniany przez wiceministra moment nie nadejdzie tak szybko, jakby się wielu spodziewało. Bo, według Szmita, nadejdzie jeszcze w tym roku…
Co dalej? Trzeba czekać
Wydaje się więc, że na konkrety będziemy musieli jeszcze poczekać. Nie znaczy to wcale, że w prasie nie pojawią się kolejne przecieki na temat propozycji zespołu doradczego lub zamierzeń resortu. To może tylko spotęgować chaos informacyjny, który zaczyna już męczyć niektórych właścicieli ośrodków szkolenia kierowców i pracowników WORD-ów. Oni chcieliby wiedzieć, czego mogą się spodziewać w najbliższym czasie. Ewentualne zamiany w prawie mogą bowiem zaważyć na sposobie prowadzenia przez nich biznesu lub obraniu dalszej ścieżki kariery zawodowej. Nie wydaje się to jednak robić wrażenia na resorcie infrastruktury i budownictwa. Nie ma więc co wierzyć w nagłą zmianę kursu. Choć z perspektywy czasu taktyka obrana przez resort nie wydaje się skuteczna. Oficjalnie nic nie wiadomo, nieoficjalnie całkiem sporo…
Warto także wspomnieć, że zespół odpowiedzialny za analizę systemu szkolenia i egzaminowania oraz jego koncepcje mogą przez ministra zostać całkowicie zignorowane. Nie ma on bowiem obowiązku wdrażać niczego, co członkowie zespołu doradczego wymyślą.
Na razie wygląda na to, że resort chciałby przynajmniej zmarginalizować wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego. To zrozumiałe, jeśli weźmiemy pod uwagę kontekst polityczny. Przecież w piętnastu z szesnastu samorządów wojewódzkich władzę sprawują partie opozycyjne wobec rządzących krajem. Chodzi o Platformę Obywatelską i Polskie Stronnictwo Ludowe. A kto kontroluje samorządy, kontroluje także i WORD-y…
Jakub Ziębka
Cos sie mnie wydaje ze wiele sie nie zmieni a jesli sie zmieni to odpływ $ z Wordu. O swobodzie podstawianiu aut na egz.przez OSK mozna pomarzyc,nie mowiac o likwidacji Wordow i przeniesieniu egzaminow do powiatow. Kasa musi sie zgadzac.
Sie g***o zmieni. Jest jak jest, tzn.ze jest OK bo wpływy do państwa są,a to ze zdawalność jest niska to oficjalnie każdego martwi nawet samego króla ,prezydenta, premiera itd. Ale nieoficjalnie jest na rękę bo oznacza większy wpływ do budżetu 🙂
budżet, kasa wordów,………..zaraz zaraz, a wy nie zarabiacie na niedouczonych, wystraszonych kursantach? Kto przeprowadza egzaminy wewnętrzne ze 100% zdawalnością a w wordach spada ona do 30%?? Te same zasady, te same kryteria tylko morda z prawej inna.
Zauważyłem że WORD-y w ogniu krytyki same zawyżają swoje wskażniki
Dlatego zmniany winny isc jak w UK. Wolnosc wyboru. Albo sie szkole z rodziną albo w OSK, a egz.zdaje własnym autem w miescie z ktorego pochodze. I nareszcie skonczy sie karuzela aut itp.
Pani Aldono ma pani rację to kursant powinien ocenić własne możliwości i to on powinien decydować kiedy może przystąpi do egz. dla tego że uczy się dla siebie, dla własnego bezpieczeństwa a egz. zadecyduje czy słuszną podjął decyzję.
Hehe smiech … jeśli to kurant decydowałby o tym kiedy może pójść na egzamin to poszedłby pewnie po 5-ciu godzinach jazdy, dlaczego ? Proste, jak najmniej zapłacić za kurs. I co dalej ? Taki kursant idzie do WORDu zdaje kilka/kilkanaście razy i co mówi ? Ze instruktor go nic nie nauczył. A w WORD zostawia kilkakrotnie więcej pieniędzy za egzaminy niż w OSK za naukę.
Tak to niestety wygląda.
Dlaczego tak sądzę ? Jako instruktor, widzę że większość osób po 30-stu godzinach jazdy uważa się za wspaniałych kierowców (część z nich nimi jest, ale nie wszyscy) i podchodzą do egzaminu, jak się okazuję, później zdają kilka razy i większość z nich nawet nie dokupi kilku lekcji, żeby się coś nauczyć tylko zdaje do skutku aż się uda. I tak to wygląda ! Szara polska rzeczywistość.
Co do samych egzaminów i egzaminatorów to też różnie sprawa wygląda.
A nikt nie próbował uzyskać informacji w trybie dostępu do informacji publicznej? Protokół z posiedzenia takiego grona jest jak najbardziej informacją publiczną. Sądy chętnie pomagają w takich sytuacjach – warto by poprosić o pomoc watchdog polska albo panaptykon.
Panie z ISLAMU kursanci przystępujący do egzaminu podejmujący osobiście decyzję o egzaminie też się uczą na egzaminie, tylko przyjęli bardziej kosztowny cykl szkolenia, kto takiemu Panu zabroni jak się czuje że da radę to jest jego decyzja jego pieniądze i jego wola. Kursanci już to czynią np. nie dokupując jazd szkoleniowych przed kolejnym egzaminem. Ustaną nieprzyjemne rozmowy, wymuszenia dopuszczania do egzaminu spadnie odpowiedzialność OSK.W niektórych krajach uczą rodzice lub krewni i dają sobie radę.
Zapraszam na Ukraine. Tam jest łatwo , bez stresu i nawet niedrogo. A za dobre diengi można wszystkie kategorie na raz zrobić.
Pingback: โพรไบโอติก
Pingback: แทง บอลออนไลน์ ครบจบทุกความมันส์ในเว็บเดียว
Pingback: ytmp4
Pingback: Dan Helmer
Pingback: porn sex
Możliwość komentowania została wyłączona.