Na placach egzaminacyjnych wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego próżno szukać aut wyprodukowanych przez niektórych tuzów światowej motoryzacji. Czy dobrze sprawdziłyby się jako samochody szkoleniowe? Czy warto wziąć je pod uwagę, planując zakupy dla OSK? Postaramy się znaleźć odpowiedzi na te pytania.
Pisząc o pojazdach egzaminacyjnych z oczywistych względów koncentrowaliśmy się do tej pory na najczęściej wybieranych przez OSK. Dzieje się tak mimo przepisów, które szeroko otworzyły furtkę do swobodnego użytkowania pojazdów szkoleniowych, umożliwiając szkołom jazdy podstawianie własnych samochodów na egzamin. Dysponując taką możliwością warto rozważyć, czy nie warto iść pod prąd. Bo przecież do szkolenia kursantów można wykorzystać pojazd mniej popularny. Rodzi to oczywiście dodatkowe koszty. Wynikają one choćby z konieczności doposażenia samochodu w urządzenie do rejestracji przebiegu egzaminu. Z drugiej zaś strony, komfort użytkowania pojazdu, który samodzielnie wybraliśmy, i korzyści marketingowe dla OSK mogą skompensować dodatkowe wydatki. W ubiegłym roku na polskim rynku motoryzacyjnym pojawiło się kilka nowych interesujących miejskich samochodów segmentu B. Każdy stanowić może doskonałe narzędzie szkoleniowe. Żadnego nie znajdziemy w WORD-ach.
Fiesta z nową deską rozdzielczą
Zacznijmy od najnowszego forda fiesty. Auto, będące podstawą wielu firmowych flot, na rynku szkolenia kierowców do tej pory nie zaistniało. Szkoda, gdyż ford zawsze cechował się agresywną stylistyką, doskonałym układem jezdnym, dosyć prostą, a przez to niezbyt podatną na uszkodzenia konstrukcją i niezbyt wygórowanymi cenami części zamiennych. Najnowsza, czyli siódma generacja fiesty pod względem stylistyki to bardziej ewolucja poprzedniego modelu niż rewolucyjna nowość. Zachowano to, co dla fordów najbardziej charakterystyczne, w tym duży wlot powietrza. Ale pojawiły się też nowe, mniejsze reflektory oraz poziome, zachodzące na klapę, tylne lampy. Duże zmiany zaszły wewnątrz kabiny. Deska rozdzielcza ma całkowicie nową formę, dużo bardziej akceptowalną dla przeciętnego użytkownika w porównaniu do awangardowego projektu z poprzedniczki. W palecie silnikowej znajdują się m.in. dwie wolnossące jednostki benzynowe o pojemności 1,1 litra, które doskonale odpowiadają potrzebom OSK. Generują odpowiednio 70 i 85 KM. Wyposażony w nie pięciodrzwiowy ford w wersji Trend (reflektory automatyczne z czujnikiem zmierzchu, światłami do jazdy dziennej, lusterka boczne sterowane i podgrzewane elektrycznie, centralny zamek ze zdalnym sterowaniem, system Lane Keeping Alert, szyby przednie otwierane elektrycznie, elektryczne wspomaganie kierownicy, komputer pokładowy) kosztuje odpowiednio 44.900 zł i 46.550 zł. Wersja Sync Edition, doposażona dodatkowo m.in. w radio, manualną klimatyzację, czujniki parkowania z tyłu, wymaga dopłaty 2.100 zł.
Micra po metamorfozie
Dla zwolenników nieco bardziej awangardowej stylistyki doskonałą propozycją będzie najnowszy nissan micra. Auto, które do tej pory było uznawane za pojazd typowo kobiecy, przeszło metamorfozę. Przede wszystkim urosło, co doskonale da się odczuć wewnątrz kabiny. Warto podkreślić, że wykonano ją z dobrych i starannie spasowanych materiałów. Bryła nadwozia straciła swój cukierkowy charakter. Jest ostra, agresywna, rzuca się w oczy i z pewnością spodoba się również mężczyznom. Pod maską miejskiego nissana pracować mogą m.in. wolnossący silnik benzynowy o pojemności 1 l i mocy 73 KM oraz doskonale znany z renault clio turbodoładowany motor o pojemności 0,9 l, generujący 90 KM. Obydwa mają trzy cylindry. Wersją wyposażenia, która sprawdzi się w OSK, jest Visia+. W porównaniu do podstawowej – Visia – obejmuje ona klimatyzację i radio. Napędzana jednolitrowym silnikiem kosztuje 48.490 zł, w konfiguracji z mocniejszą 90-konną jednostką już 50.490 zł.
Polo w nowym wcieleniu
W naszym przeglądzie nie mogło zabraknąć niemieckiego klasyka. Uchodzący za synonim jakości, bezawaryjności i wzorcowej ergonomii volkswagen polo również doczekał się nowego wcielenia. Niemcy są konserwatystami stylistycznymi, dlatego też przyglądając się nadwoziu nowego mieszczucha z Wolfsburga nie przeżyjemy szoku. Zauważymy natomiast, że urósł. Długość nadwozia wynosi 4,05 m, a rozstaw osi 2,56 m. To więcej niż w golfie IV! Auto może być bardzo bogato wyposażone, zarówno w systemy multimedialne, jak i asystujące kierowcy. Wystarczy wspomnieć, że możemy je doposażyć m.in. w 8-calowy ekran dotykowy systemu multimedialnego, dający dostęp do szeregu aplikacji, elektroniczny zestaw wskaźników Active Info Display o przekątnej 11,7 cala i rozdzielczości 1280×480 pikseli, asystentów zmiany pasa ruchu, parkowania oraz wyjazdu z miejsca parkingowego. W standardzie jest również system City Emergency Braking. Zmniejsza on ryzyko najechania na poprzedzający nas pojazd oraz potrącenia pieszego. Spośród szerokiej oferty silników optymalne do wykorzystania w OSK wydają się trzycylindrowe wolnossące jednostki 1.0 MPI, generujące w zależności od wersji 65 oraz 75 KM. Amatorzy mocniejszych wrażeń powinni zbyć zadowoleni z silników 1.0 TSI, wspomaganych bezpośrednim wtryskiem paliwa i turbodoładowaniem. Oferują one 95 i 115 KM. Nowym polo Volkswagen potwierdza najwyższą jakość produkowanych przez siebie samochodów. Niestety, jakość kosztuje. Najtańszy, pozbawiony klimatyzacji polo w wersji Start z 65-konnym silnikiem kosztuje 44.490 zł. 75-konny Trendline, który zapewni nam przyjemny chłód w ciepłe dni, to już wydatek 51.590 zł. Ci, którym kwoty te wydają się zbyt wygórowane, ale nie chcieliby rezygnować z dobrodziejstw niemieckiej technologii, mają do wyboru hiszpańskiego bliźniaka. Nowy seat ibiza bazuje na tej samej płycie podłogowej, ma bardziej sportową i dynamiczną stylistykę, jest wyraźnie tańszy. Już podstawowa wersja Reference jest wyposażona w manualną klimatyzację, radio, elektryczne szyby i lusterka oraz centralny zamek. W zestawieniu z jednolitrowym 75-konnym silnikiem benzynowym, uwzględniając aktualne promocje, kosztuje 43.900 zł.
Gdzie szukać profitów?
Czy warto iść pod prąd? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno każde z wyżej wymienionych aut doskonale sprawdzi się jako nowoczesny pojazd szkoleniowy. Z ekonomicznego punktu widzenia trudno upatrywać dużych korzyści, zwłaszcza uwzględniając konieczność doposażenia w system rejestracji egzaminu. Wszystkie auta segmentu B są mają obecnie zbliżone ceny. Profitów można natomiast szukać na innych płaszczyznach. Warto wziąć pod uwagę dostępność pojazdu u dilerów, koszty obsługi serwisowej i części zamiennych, dostępność zaplecza serwisowego, awaryjność i komfort użytkowania danego pojazdu. Niebagatelne znaczenie marketingowe może mieć również to, że decydując się na pojazd inny niż znany z WORD-u zaczynamy się po prostu wyróżniać i przenosimy ciężar walki konkurencyjnej z płaszczyzny tylko cenowej na płaszczyznę infrastrukturalną.
Dariusz Piorunkiewicz
test komentarza
test kome
Pingback: disana deken
Pingback: Viagra and Cialis
Pingback: browse around this site
Pingback: บอลยูโร 2024
Możliwość komentowania została wyłączona.