Praca po 12 – 14 godzin na dobę w stresującym zawodzie instruktora nauki jazdy jest zagrożeniem dla kursanta i niego samego. To tylko jeden z przykładów łamania przepisów BHP w szkoleniu kierowców. Czy ktoś się tym jednak przejmuje?
Konstytucja oraz kodeks pracy jasno precyzują zasady bezpieczeństwa i higieny pracy. Czy są one przestrzegane przez instruktorów nauki jazdy? Śmiem twierdzić, że temat bezpiecznych i higienicznych warunków pracy dla nich nie istnieje. Instruktorzy – właściciele jednoosobowych OSK – nie stosują się do żadnych przepisów BHP – pracują po naście godzin, całe ich biuro mieści się w teczce, samochód naprawiają tam, gdzie taniej, byle zarobić przy jak najmniejszym nakładzie kosztów. Instruktorzy zatrudnieni w OSK na umowę-zlecenie mogą zapomnieć o szkoleniach z BHP, bo nie są one wymagane, zresztą na ogół jeżdżą, by zarobić na swojego szefa. Najczęściej są zatrudnieni na umowę o pracę gdzie indziej; oczywiście zgodnie z papierami w OSK pracują zgodnie z przepisami. W rzeczywistości jednak tyrają siedem dni w tygodniu po osiem, czasami 12 godzin w ciągu dnia. Tak, jest to możliwe, bo załóżmy, że instruktor pracuje w służbach mundurowych w systemie 12-godzinnym. Częstym przypadkiem jest, że schodzi z nocy o 8 rano i natychmiast zaczyna jazdy z kursantem! Jego motoryka i chęć do pracy zapewne są olbrzymie, a przepisy BHP on i jego pracodawca mają często w głębokim poważaniu. Liczy się tylko kasa, a bezpieczeństwo kursanta schodzi na dalszy plan. Szef jest zadowolony, bo nie płaci ZUS-u, a instruktor szczęśliwy, bo może sobie dorobić. Oczywiście są instruktorzy, którzy pracują na umowę o pracę, ale i oni mogą zapomnieć o BHP. Słyszą od szefa narzekania, ile to on wydaje na ZUS i że powinni mu być wdzięczni, że ich zatrudnia. Szkolenia BHP to w zawodzie instruktora nauki jazdy fikcja, która, o dziwo, dla pracodawców i pracowników jest wygodna, bo czas to pieniądz, a zarabia się, gdy się jeździ, a nie siedzi na szkoleniu i słucha specjalisty od BHP.
Instruktor nauki jazdy, jak każdy pracownik, przed przystąpieniem do pracy powinien przejść szkolenie wstępne składające się z instruktażu ogólnego oraz stanowiskowego, zdać egzamin z wiedzy, z którą się zapoznał.
Instruktora nauki jazdy można zaliczyć do pracowników administracyjno-biurowych, więc po 12 miesiącach od daty zatrudnienia powinien odbyć szkolenie okresowe – oczywiście zakończone sprawdzeniem wiedzy – które należy powtórzyć po upływie sześciu lat. Znajomość i przestrzeganie przepisów oraz zasad bezpieczeństwa i higieny pracy są gwarantem wysokiej jakości prowadzonych szkoleń. Praca po 12 – 14 godzin na dobę w stresującym zawodzie instruktora nauki jazy jest zagrożeniem dla kursanta i niego samego. Przemęczony instruktor nie jest w stanie prawidłowo prowadzić zajęć, swoje zmęczenie i frustracje będzie wyładowywał na kursancie. Bardzo częstą praktyką w pracy przemęczonego instruktora jest „nauka jazdy prosto”, niezwracanie uwagi na błędy lub wałkowanie manewrów na placu. Właściciele OSK nie zatrudniają specjalistów z dziedziny BHP, ponieważ uważają zawód instruktora za niepodlegający pod kodeks pracy. Pracodawca powinien swojego pracownika, w tym przypadku instruktora nauki jazdy, poinformować na piśmie o ryzyku zawodowym grożącym na stanowisku pracy. Tego prawie nikt nie robi. Zajęcia z BHP powinny być obowiązkowe na kursie prawa jazdy, żeby uzmysławiać kursantom, jakie zagrożenia łączą się z użytkowaniem pojazdów. Wykłady z BHP powinny również być w programie kursów dla kandydatów na instruktorów nauki jazdy, żeby uzmysłowić im, jak niebezpieczna i odpowiedzialna jest to praca. Instruktorzy nauki jazdy to jednak dziwna społeczność zawodowa, która sama siebie nie szanuje, pracując ponad siły za pieniądze niewspółmierne do odpowiedzialności, jaką ponosi.
W kolejnych numerach przyjrzymy się bliżej innym problemom związanych z BHP w szkoleniu kierowców.
Marcin Zygmunt
Zastanawiam się, kiedy nastąpią zmiany w tej materii. Kiedy właściciele osk i instruktorzy zrozumieją, że gdy ceny będą wyrównane i na wysokim poziomie to i tak będą mieli klientów. Kto ma zrobić prawo jazdy, to zrobi i za 2000zł. Ludzie biorą kredyty na samochody, na takie pierdoły jak telewizory plazmowe, to i na kurs nauki jazdy zaciągną kredyt. Owszem, pewnie przyjdzie mniej klientów, bo przy cenach wysokich prawo jazdy zrobi ten, kto na prawdę potrzebuje tego dokumentu. Tym samym instruktorzy będą mniej zarobieni, auta mniej zajeżdżone, a zarobki mimo wszystko raczej większe.
Pingback: clase azul 25 year anniversary
Pingback: click here for info
Pingback: recreation chocolate Austin Tx
Pingback: รับทำวิจัย
Pingback: article
Pingback: next page
Pingback: Dan Helmer
Pingback: SEO Affiliate Domination
Możliwość komentowania została wyłączona.