
Nauka jazdy czy pod egzamin
Istnieje dosyć zabawna teoria, która głosi, że jeżeli czegoś nie ma w internecie to nie istnieje, a jednak! Znalazłem ponad 16 000 stron w wyszukiwarce z określeniem „trasy egzaminacyjne kategoria B” (sic!). To czy może dziwić, że kursanci coraz częściej przychodzą na szkolenie wręcz z żądaniem – jak to określają – „nauki pod egzamin”? Tylko kto zaczął tę paranoję? Kursanci czy instruktorzy?