Ośrodki egzaminacyjne pozbywają się używanych samochodów i motocykli, organizując wyprzedaże. Kuszą niewielkim przebiegiem i ceną pojazdów znacznie niższą niż na wolnym rynku oraz udokumentowaną obsługą serwisową. Czy zakup samochodu, na którym jeszcze niedawno kandydaci na kierowców zdawali egzaminy, to okazja?
– Sprzęgła, dociski, skrzynie biegów, łożyska, wszystkie podzespoły jezdne są w świetnym stanie. Zużyte części były niejednokrotnie wymieniane. Wszystko działa jak w nowych samochodach. Gdybym poszukiwał używanego samochodu w tym przedziale cenowym, ofertę WORD-u wziąłbym poważnie pod uwagę – przekonuje Łukasz Kucharski, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Łodzi, który wyprzedaje swoje samochody.
Ogłoszenie o sprzedaży pojawiło się na stronie internetowej WORD-u w połowie lutego. Na aukcję zostały wystawione używane ople astry oraz ford fiesta. Łódzki ośrodek sprzedaje samochody, bo wymienia swoją flotę (egzaminy odbywają się na toyotach yaris). Samochody zostaną sprzedane w przetargu pisemnym. Zainteresowani mogą oglądać pojazdy i składać pisemne oferty w ośrodku. Muszą także wpłacić wadium w wysokości 10 proc. ceny wywoławczej. Do kupienia jest pięć opli corsa enjoy o pojemności 1,2 l. Samochody mają od 59 tys. km do 72 tys. km przebiegu. Wszystkie auta zostały wycenione przez rzeczoznawców motoryzacyjnych. Cena wywoławcza rozpoczyna się od 16,5 tys. zł. Najdroższe auta wystawiono za 17,2 tys. zł. Łódzki WORD oferuje także kupno dziewięcioletniego forda fiesty 1,3 l z przebiegiem niespełna 90 tys. km. Cena wywoławcza wynosi 8,8 tys. zł. Na sprzedaż zostały wystawione także motocykle: Tajfun (rok produkcji 1999, przebieg 18 817 km, cena wywoławcza 2,3 tys. zł) oraz Huragan (Enduro, rok produkcji 1999, przebieg 1280 km, cena wywoławcza 3 tys. zł). Motocykl sprzedaje obecnie także WORD w Skierniewicach. Cena wywoławcza MZ 125 z 2005 r. rozpoczyna się od 2,5 tys. zł. Ceny sprzedawanych pojazdów są niższe niż na wolnym rynku. Na internetowych serwisach za opla astrę z porównywalnymi parametrami trzeba zapłacić kilka tysięcy więcej – od 18 do 26 tys. zł. Dyrekcja łódzkiego WORD-u spodziewa się wielu chętnych.
– Już dwa lata temu sprzedawaliśmy pierwsze samochody. Wtedy cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. Cena czyni cuda. Są dużo tańsze niż na giełdzie, w internecie lub komisie – mówi Łukasz Kucharski, zastępca dyrektora WORD-u w Łodzi. – Tylko jeden samochód trafił wtedy w ręce prywatne. Pozostałe kupił hurtem jakiś komis i pewnie odsprzedał z dużym zyskiem.
Dlaczego WORD-y mogą pozwolić sobie na sprzedaż poniżej ceny rynkowej? Bo nowe samochody do ośrodków egzaminowania kierowców kupowane są na bardzo korzystnych warunkach. Dealerzy opuszczają cenę nawet o kilkadziesiąt procent. Zdaniem Kucharskiego, największym atutem wystawionych na sprzedaż samochodów egzaminacyjnych jest gwarancja ich jakości, bo dealerzy oferują WORD-om bardzo korzystne warunki serwisowe, np. bezpłatną obsługę serwisową przez kilka lat. Jak zapewnia Łukasz Kucharski, ośrodek dbał, by stan techniczny samochodów był jak najlepszy. Każde auto ma pełną dokumentację serwisową. Pojawia się jednak pytanie, czy samochody egzaminacyjne nie były nadmiernie eksploatowane.
– Nie kupiłbym samochodu ani z WORD-u, ani z ośrodka szkolenia kierowców. To samochody zużyte – mówi pan Paweł, którego spotkaliśmy w jednym ze szczecińskich komisów. – Jeżdżą nimi osoby, które dopiero uczą się jeździć. Nie dociskają sprzęgła, zacierają skrzynię biegów. Na egzaminach przyszli kierowcy cały czas jadą, używając sprzęgła. Trzeba być bardzo odważnym, by zdecydować się na taki samochód.
Kucharski z łódzkiego WORD-u zapewnia, że wszystkie samochody są sprawne.
Inżynier Marek Smakowski, właściciel warsztatu samochodowego Auto-Remar, specjalizującego się w naprawie opli, uważa, że zakup samochodu egzaminacyjnego to dobry pomysł.
– Wolałbym auto z WORD-u niż z jakiejś firmy, którym jeździł przedstawiciel handlowy – mówi Smakowski. – Corsy to bardzo dzielne samochody. Z doświadczenia wiem, że może wystąpić problem ze sprzęgłem lub mechanizmem zmiany biegów. Przy normalnym eksploatowaniu sprzęgło powinno wytrzymać nawet 150 tys. km, ale w warunkach szkolenia kierowców powinno być wymieniane co kilkadziesiąt tysięcy kilometrów. Podobnie z wymianą oleju. Jeżeli samochody mają książki serwisowe, to wszystkie informacje można sprawdzić.
Mechanicy podkreślają, że kupno samochodu egzaminacyjnego to okazja.
– Jeżeli cena jest niższa o kilka tysięcy, to nie ma się nad czym zastanawiać. Tym bardziej że kupujący ma pewność, że samochód został kupiony w polskim salonie. Na rynku jest mnóstwo samochodów sprowadzonych podobno od pierwszego właściciela, bezwypadkowych i serwisowanych w ASO. W rzeczywistości większość z nich to samochody powypadkowe, naprawiane w polskich warsztatach – mówi pan Jerzy Wroński, właściciel warsztatu Carter w Poznaniu.
Mikołaj Radomski
Ja bym raczej nie kupował. Zjechane to na maksa.
nigdy!takie samo jak po taksówce!Ludzie opamietajcie sie co wypisujecie!
Może rzeczywiście lepsze auto z WORD’u, z udokumentowaną „przeszłością” niż samochód z komisu, o którym tak naprawdę nic nie wiadomo.
warto…!!
Ja tez myślałem, że to zajeżdżone trupy. I choć nie mówię tu o „L”-kach, tylko o WORD, to tak myślałem.
Kolega kupił taki i wszystko super, faktycznie na bieżąco serwisowane i oddany do sprzedania z nowymi częściami (ASO) , oleje itd….
Skuszony opinią kolegi, również zapolowałem na taki i również nie żałuję. Przebieg 130 tyś, ale wszystko działa jak nówka, no i mam pełną historię serwisową.
Polecam, pomimo wcześniejszych obaw
Cofną mu licznik i sprzedadzą jak lekko używane. Masakra jest z tym teraz. Dobrze to tu opisali: https://www.prawo-jazdy-360.pl/aktualnosci/jak-i-po-czym-rozpoznac-duzy-przebieg-samochodu
Pingback: รับทำ SEO
Pingback: som777
Pingback: steenslagfolie
Pingback: gunpowder
Możliwość komentowania została wyłączona.