Wedle procedowanej w Sejmie nowelizacji ustawy o kierujących pojazdami, kandydat na kierowcę będzie podczas państwowego egzaminu praktycznego sprawdzany z umiejętności energooszczędnej jazdy. Właściciele autoszkół, instruktorzy, a nawet szefowie WORD-ów głowią się, jak miałoby to wyglądać. Odpowiedzi na razie nie ma.
Zmianie uległby art. 51 ustawy. W ustępie drugim czytamy, że egzamin państwowy składa się z części teoretycznej oraz praktycznej, przeprowadzanej przy użyciu odpowiedniego do uprawnienia pojazdu. Praktyczna odnosi się do sprawdzenia umiejętności, o których mowa w ust. 1 pkt 2. „Egzamin państwowy jest przeprowadzany w celu sprawdzenia kwalifikacji osoby egzaminowanej, w tym: sprawdzenia umiejętności w zakresie zgodnego z przepisami, bezpiecznego, sprawnego i nieutrudniającego innym uczestnikom ruchu poruszania się, odpowiednio do uprawnienia, o które ubiega się osoba zdająca egzamin, w ruchu drogowym motorowerem, pojazdem silnikowym lub zespołem pojazdów składającym się z takiego pojazdu i przyczepy oraz tramwajem” – czytamy w ustawie. Jak z kolei brzmi propozycja zmiany tego zapisu? Korekta jest niewielka, ale chyba tylko z pozoru. Do zgodnego z przepisami, bezpiecznego, sprawnego i nieutrudniającego innym uczestnikom ruchu poruszania się zostało dodane słowo „energooszczędne”. Tylko w jaki sposób energooszczędna jazda miałaby zostać weryfikowana na egzaminie państwowym?
Postanowiliśmy zapytać o to Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju. Problem w tym, że na razie nie jest to takie jasne.
? Projekt ustawy o kierujących pojazdami, wprowadzający przedmiotową zmianę, to projekt poselski i aktualnie trwają nad nim prace – mówi Piotr Popa, rzecznik prasowy resortu. ? Projekt rozporządzenia, wprowadzającego zmiany w zasadach przeprowadzania egzaminów na prawo jazdy oraz zasadach przeprowadzania szkolenia kandydatów na kierowców, będzie przygotowany dopiero po ustaleniu ostatecznego kształtu wspomnianej ustawy. Dlatego trudno jest określić realny termin wejścia w życie tych przepisów.
Bądźmy oszczędni
Co kryje się w ogóle pod określeniem energooszczędna jazda? Prawdopodobniej tzw. eco-driving. Na czym polega?
? Jest to technika jazdy skutkująca oszczędnościami paliwa rzędu 5 ? 20 proc. oraz obniżająca koszty eksploatacji pojazdów (klocki hamulcowe, układ przeniesienia napędu, zużycie silników) – tłumaczy Zbigniew Weseli, dyrektor Szkoły Jazdy Renault. ? W dużych flotach wdrożenie tzw. ekojazdy prowadzi do oszczędności liczonych w setkach tysięcy złotych rocznie. Natomiast przeciętny kierowca, dzięki stosowaniu się do zasad eco-drivingu, jest w stanie zaoszczędzić od kilkudziesięciu do kilkuset złotych miesięcznie.
Technika ekojazdy polega na stosowaniu się do kilkunastu reguł opartych na znajomości podstaw fizyki oraz zasad działania silnika spalinowego.
? Chodzi m.in. o zapewnienie równomierności jazdy, optymalne wykorzystanie silnika i skrzyni biegów, a także o minimalizację oporów powietrza i opon czy redukcję ciężaru transportowanego w samochodzie. Ekojazda przynosi zwykle również spadek ryzyka uczestniczenia w wypadku. Wynika to z faktu, że jej stosowanie wymusza na kierowcy wysoki poziom koncentracji i wnikliwą obserwację drogi, co ułatwia unikanie sytuacji grożących kolizją. Dodatkowo kierowcy o podwyższonym poziomie świadomości ekologicznej zwykle rozwijają nieco mniejsze prędkości maksymalne – dodaje Weseli.
Ekojazda wpisuje się w trend, który jest bardzo popularny w Europie Zachodniej od początku lat 90. W Polsce pojawił się kilka lat temu. Obecnie na rynku istnieje wiele firm, które oferują tego rodzaju szkolenia. Szkoła Jazdy Renault prowadzi np. takie warsztaty już od 2010 roku.
? Są to cztery rodzaje zajęć – mówi Zbigniew Weseli. ? Szkolenia praktyczne, realizowane w zwykłym ruchu drogowym, z użyciem telemetrycznego pomiaru techniki jazdy kierowcy. Wykorzystujemy specjalny sprzęt pomiarowy podłączony do gniazda OBD w kabinie samochodu, na żywo dostarczający wielu danych o sposobie jazdy kierującego. Następnie szkolenia praktyczne niewykorzystujące telemetrii. Wówczas trener wspomaga się wskazaniami komputera pokładowego pojazdu. Dochodzą do tego szkolenia teoretyczne mające formę warsztatów grupowych, ewentualnie prezentacji, wykładów oraz szkolenia na symulatorze ekojazdy.
Za promocję ekojazdy wzięło się także Ministerstwo Środowiska. W ogólnopolskiej kampanii edukacyjnej z 2012 roku wzięła nawet udział Maja Włoszczowska, wicemistrzyni olimpijska w kolarstwie górskim.
– Ekojazda to dla mnie coś naturalnego. W pewnym sensie doświadczenia zdobyte podczas jazdy rowerem górskim ułatwiają mi stosowanie podstawowych zasad ekologicznej jazdy podczas prowadzenia samochodu – mówiła wtedy Włoszczowska. – Podobnie jak w kolarstwie, tak i za kierownicą staram się przewidywać to, co się wydarzy na drodze i w jak największym stopniu wykorzystywać prawa fizyki. Na rowerze, zjeżdżając ze wzniesienia, oszczędzam własną energię, a w samochodzie, hamując silnikiem, oszczędzam paliwo. Co można na tym zyskać? Nie tylko trochę pieniędzy, ale i czasu. Odkąd zwracam uwagę na ekonomiczną jazdę, znacznie rzadziej zajeżdżam na stację benzynową. A przy okazji dbam o klimat.
Pomysł niezły, ale niedopracowany
Ekojazda to niewątpliwie trend pozytywny. Pytanie tylko, czy powinno uczyć się go kandydatów na kierowców oraz weryfikować wiedzę podczas praktycznego egzaminu na prawo jazdy.
? Naszym zdaniem, jest to jak najbardziej słuszny kierunek – uważa Zbigniew Weseli, dyrektor Szkoły Jazdy Renault. ? Jest to podejście stosowane już w szkoleniu młodych kierowców w krajach Europy Zachodniej. Jednak rozsądne byłoby, by od mało doświadczonych kierowców oczekiwać znajomości tylko elementarnych zasad ekojazdy, m.in. korzystania z prawidłowego zakresu obrotów silnika, z efektu zerowego zużycia paliwa podczas dojeżdżania np. do czerwonych świateł, rozsądnego podejścia do prędkości podczas jazdy pozamiejskiej, zwłaszcza autostradowej.
Weseli twierdzi, że bez problemu można zweryfikować taką wiedzę podczas egzaminu teoretycznego.
A co sądzi o egzaminie praktycznym?
? Do tego, aby kierowca stosował bardziej zaawansowane techniki ekojazdy, naszym zdaniem potrzeba więcej praktyki niż kilkadziesiąt czy nawet sto godzin przejechanych podczas kursu nauki jazdy. Być może jednak szkolenia w zakresie ekojazdy powinny stać się częścią obowiązkowych szkoleń, które mają być prowadzone dla kierowców od stycznia 2016 roku (tzw. szkolenie z zagrożeń w ruchu drogowym i kurs dokształcający w zakresie BRD, obowiązkowe pomiędzy czwartym a ósmym miesiącem od otrzymania prawa jazdy).
O opinię na ten temat zapytaliśmy również Pawła Biernata, instruktora techniki jazdy, który uczy ekojazdy w ramach unijnego projektu „Eco driving – sposób na jazdę EKO-i-LOGICZNĄ”.
? Na pewno z zasad eco-drivingu powinni być szkoleni instruktorzy nauki jazdy, bo poziom ich wiedzy wygląda różnie. Jednak co do kursu kandydatów na kierowców i późniejszego egzaminu mam poważne wątpliwości. Dlaczego? W moim odczuciu eco-driving to dalszy poziom doszkalania się, można go wprowadzać około pół roku po zdobyciu prawa jazdy. Kandydat na kierowcę nie ma jeszcze takiego wyczucia, żeby skupiać się na kolejnym elemencie jazdy. Weryfikowanie ekojazdy podczas egzaminu praktycznego nie miałoby chyba większego sensu.
Do przedstawionego w nowelizacji ustawy o kierujących pojazdami pomysłu sceptycznie odnoszą się też instruktorzy nauki jazdy.
? Problemy są dwa. Po pierwsze, kiedy mamy uczyć ekojazdy? Podczas trzydziestu godzin szkolenia? To nonsens, bo większość kursantów po takim czasie nie panuje nad pojazdem w sposób doskonały. I drugi: nie wyobrażam sobie, jak taką wiedzę miałyby weryfikować WORD-y. Sprawdzać poziom spalania silnika? Jeśli kandydat na kierowcę przekroczyłby jakąś odgórną granicę, musiałby egzamin powtarzać? Nie wyobrażam sobie tego – komentuje instruktor z dwudziestoletnim stażem.
Jak egzaminować? Nie bardzo wiadomo
A co o wprowadzeniu energooszczędnej jazdy do praktycznego egzaminu na prawo jazdy sądzą dyrektorzy wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego?
? Problem w tym, że żadne kryteria nie zostały jeszcze ustalone, na razie nie znamy żadnych szczegółów dotyczących planowanej zmiany – mówi Cezary Tkaczyk, szef szczecińskiego WORD-u. – A ja, szczerze mówiąc, nie bardzo mam pomysł, jak miałoby to wyglądać.
Bardziej krytycznie na ten temat wypowiada się Rafał Gajewski, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Zielonej Górze.
? Czy miałoby to polegać na wymianie naszych toyot yaris na hybrydy? – pyta żartem Gajewski – A poważniej: nie wyobrażam sobie tego. Specyfika jazdy miejskiej ma niewiele wspólnego z ekologią. Wiem, bo w naszym ODTJ są prowadzone szkolenia z eco-drivingu. Instruktor oraz osoba szkolona wyjeżdżają na drogi szybkiego ruchu, autostradę, robią ponad 150 km. W takim razie egzamin musiałby być prowadzony także poza miastem. Więc trzeba odpowiednio zmienić zasady egzaminowania. Poza tym duża część kandydatów na kierowców boi się, nie chce albo nie potrafi rozwinąć prędkości większej niż 40 km/h. Takie osoby miałyby z ekojazdą ogromny problem. Wielu kolejnych mogłoby egzaminu nie zdać.
Z kolei Stanisław Szatkowski, szef WORD-u w Olsztynie, zauważa, że wiele z elementów, które należą do tzw. ekojazdy, już jest ocenianych na egzaminach państwowych.
? Chodzi choćby o łagodne, sprawne ruszanie, nieprzyspieszanie przed skrzyżowaniem, właściwą zmianę przełożeń.
Jakub Ziębka
Pingback: Joker Gaming
Pingback: find
Możliwość komentowania została wyłączona.