Sprawa właściciela Ośrodka Szkolenia Kierowców „Motoklub” w Więcborku, Michała Jóźwiaka, którą opisywaliśmy w grudniowym numerze „Szkoły Jazdy”, cały czas jest w toku. Nastąpił jednak nieoczekiwany zwrot akcji. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy przyznał się do błędu i wniósł o kasację wyroku do prokuratora generalnego.
Ta długa i dość skomplikowana historia sięga 2012 roku. Wtedy na ulicach Bydgoszczy doszło do kontroli elki. Samochód prowadził kursant, pan Michał siedział obok niego, a na tylnej kanapie dwaj kursanci, tyle że jeden z nich był jednocześnie pracownikiem Ośrodka Szkolenia Kierowców „Motoklub”. Policjanci próbowali wlepić właścicielowi ośrodka mandat. Powód? Ich zdaniem, w aucie szkoleniowym nie mogą przebywać więcej niż trzy osoby. Powoływali się na Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z 27 października 2005 roku w sprawie szkolenia, egzaminowania, uzyskiwania uprawnień przez kierujących pojazdami, instruktorów i egzaminatorów. Chodzi o paragraf 13. Co możemy w nim przeczytać? „W trakcie szkolenia kandydatów na kierowców i motorniczych w pojeździe mogą znajdować się wyłącznie instruktor i osoba szkolona oraz: jeden dodatkowy uczestnik kursu, kandydaci na instruktorów wraz z ich wykładowcą, kierownik ośrodka szkolenia kierowców lub upoważniony przez niego pracownik tego ośrodka lub szkoły, osoba sprawująca w imieniu starosty nadzór, tłumacz, jeżeli osoba szkolona nie włada językiem polskim w stopniu umożliwiającym prowadzenie szkolenia, tłumacz języka migowego, jeżeli osoba szkolona jest głuchoniema”. Wszystko to oczywiście pod warunkiem, że pojazd jest wyposażony w wystarczającą liczbę miejsc siedzących.
Dwa paragrafy
Michał Jóźwiak był innego zdania, uważał, że jeśli tylko miejsc w samochodzie nie brakuje, mogą w nim jechać jednocześnie wszystkie osoby wymienione w rozporządzeniu. Dlatego mandatu nie przyjął. Wniosek o ukaranie trafił do sądu. Ten sprawą zajął się dopiero rok później. I co najciekawsze – przyjął, że Michał Jóźwiak naruszył dwa akty prawne ? Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z 27 października 2005 roku w sprawie szkolenia, egzaminowania, uzyskiwania uprawnień przez kierujących pojazdami, instruktorów i egzaminatorów oraz Rozporządzenie Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z 14 września 2012 roku w sprawie szkolenia osób ubiegających się o uprawnienia do kierowania pojazdami, instruktorów i wykładowców. Drugie z nich obowiązywało w momencie orzekania, dlatego sąd też wziął je pod uwagę.
? Tyle że znowu nie naruszyłem żadnego przepisu ? ani pierwszego (archiwalny akt prawny w momencie orzekania), ani obowiązującego, którym powinien kierować się sąd w momencie orzekania o ewentualnej winie – mówi Michał Jóźwiak.
O interpretacji rozporządzenia z 2005 roku już pisaliśmy. Co zatem wyczytamy w rozporządzeniu obowiązującym w chwili kierowania wniosku o ukaranie przez policję oraz wyrokowania przez sąd, które obowiązuje od wejścia w życie ustawy o kierujących pojazdami?
Paragraf 11 tego aktu prawnego stanowi, że: „zajęcia w zakresie części praktycznej szkolenia podstawowego w ruchu drogowym w pojeździe mogą być prowadzone przez instruktora wyłącznie z jedną osobą szkoloną w obecności: jednego dodatkowego uczestnika kursu w przypadku szkolenia w zakresie prawa jazdy kategorii B1, B, B+E, kandydatów na instruktorów wraz z ich wykładowcą, kierownika jednostki prowadzącej szkolenie lub upoważnionego przez niego pracownika tej jednostki, osoby sprawującej w imieniu starosty nadzór, tłumacza, jeżeli osoba szkolona nie włada językiem polskim w stopniu umożliwiającym prowadzenie szkolenia, tłumacza języka migowego lub tłumacza systemu językowo-migowego”. Wszystko to oczywiście pod warunkiem, że pojazd jest wyposażony w wystarczającą liczbę miejsc siedzących.
? W rozporządzeniu jest mowa tylko o szkoleniu podstawowym – tłumaczy Michał Jóźwiak. – Sęk w tym, że wszystkie osoby, które znajdowały się wówczas w pojeździe, odbywały szkolenie dodatkowe lub uzupełniające. Wynika to z dokumentacji szkoleniowej oraz historii egzaminowania kandydata, którą prowadzi WORD w Bydgoszczy, posiadam potwierdzenie tych faktów. Nie bardzo rozumiem więc decyzję sądu, bo nie naruszyłem żadnego przepisu. Dlatego postanowiłem apelować.
Dziwny wyrok
Radosław Biernat, specjalista ds. prawnych, dostrzegł także inne uchybienia sądu.
? Nikt nie zwrócił uwagi na treść art. 97 kodeksu wykroczeń. Przepis ten stanowi, że uczestnik ruchu lub inna osoba znajdująca się na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, a także właściciel lub posiadacz pojazdu, który wykracza przeciwko innym przepisom ustawy z dnia 20 czerwca 1997 roku ? Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. z 2012 roku poz. 1137 i 1448) lub przepisom wydanym na jej podstawie, podlega karze grzywny do 3 tys. zł albo karze nagany. W sytuacji pana Michała, w świetle obowiązujących przepisów, nie mamy jednak do czynienia z naruszeniem przepisów prawa o ruchu drogowym ani nawet przepisów wydanych na podstawie tej ustawy. Pana Michała obwiniono o naruszenie § 11 Rozporządzenia Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 13 lipca 2012 roku w sprawie szkolenia osób ubiegających się o uprawnienia do kierowania pojazdami, instruktorów i wykładowców, a więc aktu wykonawczego wydanego na podstawie Ustawy z dnia 5 stycznia 2011 roku o kierujących pojazdami (Dz. U. nr 30, poz. 151, z późn. zm.). Wobec powyższego, absolutnie nie może zostać zastosowany art. 97 kodeksu wykroczeń, co czyni dalsze rozważania i przeprowadzone postępowanie bezprzedmiotowymi. Ewentualne naruszenie § 11 rozporządzenia w sprawie szkolenia osób ubiegających się o uprawnienia do kierowania pojazdami, instruktorów i wykładowców można rozpatrywać jedynie jako naruszenie warunków prowadzenia działalności regulowanej, jaką jest prowadzenie ośrodka szkolenia kierowców. Wtedy jednak znaczenia nabiera podnoszony przez pana Michała argument dotyczący zakresu zastosowania § 11. Otóż zostało ono wyraźnie przez prawodawcę ograniczone do zajęć praktycznych realizowanych w ramach szkolenia podstawowego. Z relacji pana Michała wynika, że w momencie zatrzymania przez policję nie prowadził szkolenia podstawowego, co wykluczałoby naruszenie § 11. Odrębna i dyskusyjna pozostaje natomiast kwestia uprawnień policji do samodzielnego kontrolowania OSK. Ustawa o kierujących pojazdami w art. 43 ust. 2 stanowi o współpracy policji ze starostą w zakresie kontroli.
Sąd postanowił, prezes zmienia zdanie
Sprawa tym razem trafiła do Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
? Wyrok pierwszej instancji został podtrzymany – mówi Michał Jóźwiak. – Byłem takim obrotem sprawy zdumiony, więc wystąpiłem o uzasadnienie wyroku. Ponieważ długo go nie otrzymywałem, postanowiłem sąd ponaglić, 14 lutego wysłałem pismo do prezesa Sądu Okręgowego – mówi Michał Jóźwiak.
Kilka dni później właściciel Ośrodka Szkolenia Kierowców „Motoklub” otrzymał uzasadnienie.
? Byłem porażony rażąco niskim poziomem uzasadnienia wyroku. – opowiada Jóźwiak. ? Sędzia w uzasadnieniu odniósł się tylko do faktu, że pracownik nie był upoważniony do przewożenia w pojeździe nauki jazdy. Nie było słowa o podstawach prawnych do uznania mnie za winnego. Sędzia całkowicie nie rozumiał, kiedy mamy do czynienia ze szkoleniem podstawowym, a kiedy ze szkoleniem uzupełniającym. W uzasadnieniu wyroku raz jest mowa o tym, że popełniłem wykroczenie, w dalszej części sędzia twierdzi, że popełniłem przestępstwo z art. 97 kodeksu wykroczeń. To kolejny absurd! W tym momencie wyrok staje się komediowy.
Z kolei w marcu, w odpowiedzi na ponaglenie Michała Jóźwiaka, prezes Sądu Okręgowego w Bydgoszczy napisał: „Jednocześnie informuję, iż dostrzegając uchybienia w rozpoznaniu sprawy wystąpiłem z wnioskiem do Prokuratora Generalnego o wniesienie kasacji na Pana korzyść”.
Co na to pan Michał?
? Ktoś w końcu zorientował się, że cała ta sprawa to komedia. Szkoda tylko, że głównymi aktorami są policjanci i sędziowie. Na szacunek jednak zasługuje postawa prezesa Sądu Okręgowego w Bydgoszczy, który sam skierował wniosek do prokuratora generalnego o kasację na moją korzyść. Powstaje pytanie, czy oprócz mnie ktoś poniesie konsekwencje tej absurdalnej sprawy? Jeśli wymiar sprawiedliwości daje się wodzić za nos niekompetentnym policjantom, skazuje niewinnego człowieka, to znaczy, że nie działa prawidłowo i brakuje właściwego nadzoru nad wydawanymi wyrokami. Dostarczyłem sądowi, choć nie musiałem, szereg dowodów na bezprzedmiotowość sprawy i moją niewinność. Wszystko mieli podane jak na tacy, wystarczyło tylko przeczytać materiał sprawy. Tego sędziowie obu instancji nie zrobili, nie chcieli zrobić lub nie mieli rzetelnej wiedzy, aby rozstrzygnąć sprawę. Czekam na dalszy rozwój wypadków. Jeśli zostanę uniewinniony, będę domagał się odszkodowania i wyciągnięcia konsekwencji wobec osób, które niesłusznie mnie opluły – zapowiada Jóźwiak.
Jakub Ziębka
Absolutna kompromitacja sędziów i policji. Jestem pewien, że oni są dumni ze swojej pracy i oczekują wyższych wynagrodzeń i awansów, bo przecież mają bardzo stresującą pracę i może ktoś ujawnić o nich prawdę w mediach. W sądach, prokuraturach i policji kryją się najbardziej nikczemni ludzie, wielu z nich nie zasługuje na to aby chodzić po tym świecie. Tylko piętnowanie przestępstw sędziów i policji w mediach może coś zmienić, nie bójmy się występować przeciwko tym ludziom, oni są pasożytami społeczeństwa, patrzmy im na poplamione krwią ręce.
Ja też odmówiłem przyznania się do winy. Podobno ominąłem pojazd , który zatrzymał się w celu UDZIELENIA PIERWSZEŃSTWA PIESZEMU art 2 23U U.p.o.r.d.. Rzecz w tym , że chyba piesza -nagranie z viderejstratora samochodu policyjnego – stoi w bezpiecznym miejscu przed przejściem i czeka na wstrzymanie ruchu na trzy pasowej jezdni jednokierunkowej przez regulowane przejście znajdujące się około 150 metrów wcześniej. A policjant oszalał i dawaj art. 97 KW tyle , że nie ma żadnych dowodów na to , że piesza weszła na przejście przed zatrzymaniem się pojazdu bo by to znaczyło , że postanowiła popełnić samobójstwo. Trwa to już 8 miesięcy – KOSZMAR
Pingback: click
Pingback: kelsa cosmetics
Możliwość komentowania została wyłączona.