Szkoleniowcy mają już dość narzucanych przez WORD-y zbyt częstych zmian flot, które narażają ich na olbrzymie koszty. Propozycja, żeby posłużyły też do egzaminowania, jest ciągle aktualna.
Rozmowa z Kazimierzem Hajdą, posłem Prawa i Sprawiedliwości i członkiem podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy o kierujących pojazdami.
– Środowisko szkoleniowe liczy na zmiany w kwestii samochodów, jednak jest podzielone. Część przedstawicieli chce konsorcyjnego wyboru auta do egzaminowania, którego dokonywałyby WORD-y w porozumieniu z organizacjami społecznymi zrzeszającymi OSK. Inni chcą raczej, żeby całkowicie zaprzestać przeprowadzania krzywdzących przetargów i umożliwić kursantom przystępowanie do egzaminu na wskazanym przez siebie samochodzie. Które rozwiązanie Pana zdaniem pomoże uzdrowić sytuację?
– Uważam, że podstawową rzeczą przy zdawaniu egzaminów na prawo jazdy jest to, żeby kursant miał możliwość, podkreślam – możliwość, a nie obowiązek zdawania egzaminu praktycznego na takim typie pojazdu, na jakim się uczył. Moje prywatne wieloletnie doświadczenie podpowiada mi, że każda przesiadka z jednego typu auta na drugi, nawet dla doświadczonego kierowcy, związana jest z koniecznością adaptowania się, trwającego wiele minut. Wchodzą tu w grę takie sprawy, jak charakterystyka pedałów gazu i sprzęgła, moment obrotowy silnika, tu częste gaśnięcie przy startowaniu, inne widoczności i perspektywa w lusterkach, czucie gabarytów auta, inny układ nie tylko dźwigni biegów, ale właściwie wszystkich przełączników, czyli świateł, kierunkowskazów, spryskiwaczy itd. A przecież zdający dodatkowo jest pod presją stresu związanego z tym, że jest to właśnie egzamin.
– Czyli kursant sam powinien zdecydować, na czym będzie egzaminowany?
przeczytaj pełen wywiad TUTAJ
Pingback: Chiang mai Muay Thai ticket
Pingback: วิธีแทงบอลสเต็ป ง่ายๆ บนมือถือ เล่นได้ที่ LSM99
Pingback: try this web-site
Możliwość komentowania została wyłączona.