Hasło „sprawdzam” jest dobrze znane graczom w pokera. Powszechnie stosuje się je także w sytuacji, gdy dalsza dyskusja nad projektem i tak nie przekona oponentów. Oznacza ni mniej, ni więcej – pokaż, co potrafisz, pokaż dodatkowe materiały, konkretne rozwiązania, które udowodnią twoje prawdziwe zamiary, ale również i działania.
Od chwili rozstrzygnięcia wyborów parlamentarnych minęło już kilka miesięcy. Teraz przeżywamy gorący i burzliwy okres przejmowania władzy przez nową ekipę. Większość z nas z wielkim zainteresowaniem oczekuje na konkretne i od dawna zapowiadane zmiany. I to mimo nawału pracy.
Wielokrotnie już omawiany i powszechnie wszystkim znany raport NIK na temat systemu szkolenia i egzaminowania nie pozostawia żadnej wątpliwości. Zmiany są konieczne i nie mogą być już dłużej odkładane! Poznaliśmy już pierwsze działania nowego ministra. Te jakże ekscytujące i przeprowadzone naprawdę w ekspresowym tempie korekty lub jak kto woli – decyzje wstrzymujące wejście w życie wadliwych i społecznie szkodliwych rozwiązań – mogą jedynie zasygnalizować kierunki i zamiary nowej ekipy.
Niepotrzebne szkolenia i fotoradary
Jak wszyscy dobrze wiemy, najtrudniejszy jest początek. Nawet najdłuższa podróż zaczyna się zawsze od pierwszego kroku. Było nim przesunięcie w czasie, opisanego w 91 paragrafie ustawy o kierujących pojazdami, okresu próbnego dla młodych kierowców. Stało się to już po raz drugi. Powód jest niezmiennie ten sam. Brak dostatecznych narzędzi do realizacji programu.
To chyba dobry czas, żeby ponownie przeanalizować od dawna stawianą tezę o braku jakiegokolwiek powodu merytorycznego, uzasadniającego wprowadzenie przymusu w formie obowiązkowych szkoleń organizowanych przez WORD-y (teoria) i ODTJ-y (praktyka) oraz ich wpływie na podniesienie bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz zmniejszenie liczby wypadków. Niezmiennie uważam, że pieniądze wydane przez początkujących kierowców zostaną zmarnowane. Dodatkowe straty przyniesie działanie tzw. szarej strefy, która zajmie się handlem lipnymi zaświadczeniami. Tak samo jak w przypadku warsztatów dla instruktorów.
Wraz z nowym rokiem doszło także do innego ważnego wydarzenia. Chodzi mi oczywiście o pozbawienie straży miejskiej prawa do eksploatacji ponad czterystu radarów, których praca służyła również do zasilania budżetów gminnych i powiatowych. W niektórych przypadkach nawet głównie. Właśnie w taki sposób oceniła to Najwyższa Izba Kontroli.
Powstaje jednak pytanie, kto odpowiada za to, że obecnie zdemontowanych radarów nie może wykorzystać w swojej pracy policja? Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ nie są kompatybilne z systemem informatycznym… Jednocześnie zaczął już pracować system wyrywkowego pomiaru średniej prędkości na oznaczonym odcinku drogi.
Dziesięć długich lat
Jakiś czas temu Komisja Europejska pozwała Polskę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Chodziło o niedostosowanie naszego prawa do wymogów unijnych. Dotyczyło to braku realizacji dyrektywy 2006/126/WE z grudnia 2006 roku, znoszącej możliwość uzyskiwania praw jazdy kategorii A przez funkcjonariuszy straży pożarnej, którzy mają osiemnaście lat. Śmieszne to i smutne. Tym bardziej że straż pożarna ma wyłącznie dwa takie motocykle i ani jednego strażaka w takim wieku! Ostatnie ponaglające pismo w tej sprawie dotarło do Polski rok temu! I co? Sprawa po dziesięciu latach została załatwiona. Można jednak zapytać pomysłodawców tego i wielu podobnych rozwiązań wprowadzonych do ustawy o kierujących pojazdami, czy gra była warta świeczki.
Jest w tej sprawie jeszcze jedna ciekawa kwestia. Nie do końca mogę zrozumieć, dlaczego przepis dotyczący eksploatacji ciężkich motocykli zabrania młodym strażakom ich używania w trakcie działań służbowych, a umożliwia się to funkcjonariuszom policji i straży granicznej, którzy będą mogli uzyskać prawo jazdy kategorii A po ukończeniu osiemnastu lat. Na szczęście problemy te dotyczą wąskiego grona użytkowników. W dodatku są to funkcjonariusze praktycznie podlegający dodatkowo całkowicie innym regulacjom prawnym. Chyba trzeba to po prostu spokojnie przyjąć do wiadomości.
Podobna i całkowicie marginalna dla większości polskich obywateli jest kwestia nowelizacji przepisu dotyczącego ustalania miejsca zamieszkania – adresu osoby ubiegającej się o prawo jazdy. Dotyczy to ludzi przebywających za granicą na stałe lub czasowo. Muszą oni udokumentować co najmniej 185-dniowy pobyt na terenie RP, żeby móc ubiegać się o uzyskanie prawa jazdy w ojczystym kraju. Dla mnie jest to jeszcze jedna szykana dla naszych obywateli, sprzeczna z założeniami dotyczącymi swobody w przepływie towarów i usług na terenie Unii Europejskiej! Polscy przedsiębiorcy zostali tym samym pozbawieni dochodów płynących z realizacji tzw. wakacji z prawem jazdy.
Pokaż, co potrafisz…
To tyle lub, jak kto woli, aż tyle słychać z wysokiego Olimpu, czyli ze strony rządowo-sejmowej. A co się dzieje na naszym skromnym podwórku? Praktycznie cisza. Cóż, zmiana władzy, która odbyła się tuż przed okresem świąteczno-noworocznym, i zmęczenie wielką polityką sprawiają, że trudno oczekiwać ze strony naszych organizacji i reprezentujących je działaczy jakichś konkretnych i energicznych działań. Warto więc zauważyć i odnotować opublikowany w grudniu list otwarty znanego ze swojej działalności i temperamentu Eugeniusza Kubisia.
Pewnie większość stałych czytelników „Szkoły Jazdy” zna różnorodne i liczne wystąpienia, artykuły, komentarze, polemiki, spory, głośne akcje protestacyjne i zaangażowanie autora listu – kiedyś kontrowersyjnego działacza izby gospodarczej, teraz niezależnego komentatora. Nie ze wszystkimi jego poglądami się zgadzam. Jednak zawsze uważałem, że sformułowane przemyślenia stanowią bardzo interesujący głos przedstawiciela środowiska i mogą stać się początkiem ciekawej dyskusji o kondycji, w jakiej znajdują się reformowane od ponad piętnastu lat ośrodki szkolenia kierowców. Gratuluję też Eugeniuszowi Kubisiowi odwagi, determinacji i uporu w walce o lepszy byt ludzi związanych od zawsze z budowaniem fundamentów prawnych oraz społecznych dla swoich małych rodzinnych przedsiębiorstw.
Czytelnikom, których zastanowił tytuł niniejszego tekstu, spieszę wyjaśnić: hasło „sprawdzam”, dobrze znane graczom w pokera, a także stosowane powszechnie w sytuacji, gdy dalsza dyskusja nad projektem i tak nie przekona oponentów, oznacza ni mniej, ni więcej – pokaż, co potrafisz, pokaż dodatkowe materiały, konkretne rozwiązania, które udowodnią twoje prawdziwe zamiary, ale również i działania. I takie znaczenie mają tego typu listy i apele pisane poprzez ludzi czujących potrzebę interwencji, chcących zwrócić uwagę społeczeństwa na ich zdaniem istotne i często bulwersujące opinię publiczną problemy.
Do dzieła!
Obecny stan naszego szkolnictwa, liczba tragicznych wypadków i dotychczasowe propozycje wyjścia z kryzysu, w jakim znajduje się nasza branża, są nam, zainteresowanym, doskonale znane. Cóż zatem można zrobić więcej? Jednym, ale chyba nie najlepszym sposobem jest milcząca zgoda, akceptacja i nadzieja, że i tym razem ktoś inny załatwi sprawy za nas. Oczywiście taka postawa do niczego dobrego nie doprowadzi. Dowodem na to są ostatnie wydarzenia. Nowe zgromadzenia i stowarzyszenia obywatelskie, o których dotychczas nikt nie słyszał, powstają praktycznie z dnia na dzień. Nigdy nie uwierzę, że wśród tysięcy instruktorów, kilku poważnych organizacji skupiających ośrodki szkolenia kierowców nie znajdzie się nikt, kto mógłby udźwignąć ciężar organizacji i redakcji dokumentu, zawierającego pakiet niezbędnych dla normalnego funkcjonowania szkół jazdy, w naszym imieniu przedstawić go rządowi i jednocześnie powiedzieć „sprawdzam!”. Pakiet ten powinien zawierać propozycję całkowitej przebudowy ustawy i określić niezwłoczne terminy jej realizacji. Zostawmy z dotychczasowych zawartych w ustawie o kierujących pojazdami kilka szkieletowych pomysłów, opisanych w kilkunastu paragrafach. Dodajmy do tego niezbędną i zunifikowaną z prawem drogowym krajów Unii Europejskiej treść. Mamy też niezaprzeczalne obywatelskie prawo do domagania się, żeby we wszelkich decyzyjnych gremiach znajdowali się nasi prawdziwi przedstawiciele, których dotychczasowy dorobek i umiejętności negocjacyjne gwarantowałyby powodzenie i osiągnięcie zamierzonych celów. Niech znowu padnie słowo „sprawdzam”! Czyż jednocześnie nie byłoby pięknie usłyszeć o indywidualnych i zbiorowych listach oraz apelach do posłów, władz powiatów, starostw, dyrektorów wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego, rad bezpieczeństwa wszystkich szczebli?
Zaczyn
Oczywiście, że byłoby to zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Szkoda, ale lubię pomarzyć. Jednak wielu z nas zauważyło pierwsze sygnały, że potrzebę wielkiej przebudowy zaczyna dostrzegać nie tylko młode pokolenie. Mamy już pierwsze zapowiedzi całkowicie nowych inicjatyw na naszym podwórku. Myślę o nowatorskim spojrzeniu na problemy związane z jakością egzaminowania, zawarte w wystąpieniach Tomasza Matuszewskiego, i jakże ważny list dyrektora łódzkiego WORD-u i przewodniczącego Krajowego Stowarzyszenia Dyrektorów Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego Łukasza Kucharskiego w sprawie koniecznych i oczekiwanych przez jego środowisko zmian w instrukcji egzaminowania. Dodajmy do tego powołanie w Gostyniu, pod egidą tym razem występującego w roli starosty Tomasza Matuszewskiego, całkowicie nowej i dotychczas nieistniejącej na tym poziomie administracji rad BRD z udziałem instruktorów i właścicieli OSK. Możemy mieć więc nadzieję, że nasze sprawy nie zostaną odłożone na półkę.
Zupełnie nową inicjatywą jest z kolei fundacja SOS – Odpowiedzialne Szkoły Jazdy, której zadaniem jest ochrona nie tylko szeroko pojętych interesów ośrodków szkolenia kierowców i zatrudnionych w nich instruktorów, wykładowców nauki jazdy, ale także kursantów. Powołano nawet rzecznika praw kursanta. Jeśli dodamy do tego, że fundacja działa przy życzliwym wsparciu rzecznika praw obywatelskich, to trzeba z uwagą i odpowiedzialnością obserwować działania tej nowej formacji. Jest ciekawe, charakterystyczne, ale i nie całkiem bezpodstawne, że jakość niektórych OSK osiągnęła obecnie taki poziom, że mogą powstawać pozarządowe organizacje konsumenckie, zdecydowane bronić interesów swoich członków przed ich działaniami.
Zorganizowani kursanci zapewne już niedługo powiedzą rządowi: „sprawdzam”.
Wojciech Szemetyłło
Pingback: Backend Technology Solutions
Pingback: tire warehouse
Pingback: hihuay
Pingback: BIPOC
Możliwość komentowania została wyłączona.