Rozbite „elki”, zniszczone płoty i połamane drzewa – to efekt trwającego do stycznia boomu na robienie prawa jazdy. Na egzaminy trafiały tabuny nieprzygotowanych i zestresowanych kursantów.
Śledząc przez ostatnie miesiące doniesienia prasy lokalnej na temat nauki jazdy w Polsce trudno się oprzeć wrażeniu, że szkoleniowcy nie poradzili sobie z liczbą kursantów, którzy przewinęli się w ostatnich miesiącach przez ośrodki szkolenia. Zestresowani zbliżającymi się zmianami decydowali się na egzamin, mimo że nie czuli się w pełni gotowi. Nie trzeba było długo czekać na efekty.
Przykład pierwszy: Legnica
Na początku stycznia 58-letni mężczyzna podczas egzaminu na prawo jazdy był tak zestresowany, że pomylił gaz z hamulcem. Jak wykazały nagrania z zamontowanych w samochodzie kamer, samochód egzaminacyjny rozpędził się do ponad 40 km na godzinę, po drodze kierowca rozbił barierkę, później uderzył w samochód, jazdę skończył ok. 50 metrów dalej. W wyniku zdarzenia dwie osoby trafiły do szpitala, lecz po zbadaniu zostały wypisane do domu.
– Zdarzenie nagrało kilka kamer, między innymi zamontowana w samochodzie. Obejrzeliśmy nagrania kilkakrotnie. Zdają się potwierdzać, iż pan był w tak dużym stresie, że zamiast hamulca zaczął naciskać gaz. – powiedział dziennikarzom Gazety Legnickiej dyrektor WORD-u Stanisław Pawlak. – Jeszcze nie oszacowaliśmy strat, ale wyniosą na pewno ponad 20 tys. zł.
Zanim kursant po raz kolejny będzie mógł usiąść za kierownicą, by zdać egzamin, na wniosek WORD-u musi przejść dokładne badania. Jak powiedział dyrektor Pawlak, wiek adepta kierownicy nie ma w tym przypadku znaczenia, po takim zdarzeniu mężczyzna musi przejść badania specjalistyczne i psychologiczne.
Przykład drugi: Częstochowa
Miesiąc po wydarzeniu w Legnicy do podobnego zdarzenia doszło w Częstochowie. Na egzaminie zdająca najpierw staranowała rząd pachołków, potem rozbiła betonowy płot, wreszcie wjechała na środek ruchliwej ul. Legionów. Do końca trzymała nogę na gazie. Zdarzyło się to w środę 1 lutego. Przebieg wypadków zarejestrowały cztery kamery, w które są wyposażone samochody egzaminacyjne. Pokazują obraz z przodu, z tyłu i z wnętrza pojazdu. Na nagraniach widać, jak kobieta zdająca w suzuki drugą część egzaminu praktycznego (jazda po łuku do przodu i tyłu) w pewnym momencie przyspiesza. Jak później tłumaczyła, pomyliła pedały gazu i hamulca. Kiedy osiągnęła prędkość około 40 km/h, przejechała przez rząd pachołków wyznaczających strefę zatrzymania i zaczęła się zbliżać do ogrodzenia. Wtedy w pogoń za suzuki rzucił się egzaminator. Tymczasem kobieta centralnie uderzyła w betonowy słupek. Taranując go, wpadła na dwupasmową ul. Legionów. Tam dogonił ją egzaminator. Udało mu się wyrwać kluczyki ze stacyjki. Kobietę również czekają badania psychologiczne.
Lublin, Poznań i inne…
Media lokalne na wyścigi informowały w ostatnich miesiącach o spadku zdawalności w poszczególnych WORD-ach. — Zdawalność jeszcze do niedawna wynosiła ponad 80 procent. Teraz spadła o kilka punktów procentowych – przyznaje dziennikarzom gazety.pl Artur Banaszkiewicz, wicedyrektor lubelskiego WORD-u. – Więcej niż zwykle jest osób, które przychodzą na egzamin kompletnie nie znając przepisów. Bywają grupy, w których na dwunastu zdających zdają zaledwie trzy, cztery osoby.
Zdawalność spadła również w Poznaniu. – Obserwujemy, że w ostatnim czasie zwiększyła się liczba osób zdających, które pomimo posiadania zaświadczenia nie są przygotowane do egzaminu – mówi Aleksander Kowalewicz, dyrektor WORD-u w Poznaniu. – Zdarzają się również osoby, które przychodząc na egzamin jazd jeszcze nie ukończyły. Mają jednak zaświadczenie. Łatwo rozpoznać taką osobę. Jeżeli proponuje się jej bliższy termin egzaminu, to z reguły odmawia, bo wie, że nie zdąży wyjeździć godzin. Niestety brakuje narzędzi, aby z tym walczyć.
Wszystkiemu, jak twierdzą WORD-y, winny jest pośpiech w decyzji o przystąpieniu do egzaminu i wynikający z tego stres.
Co z tym stresem?
W ciągu ostatnich miesięcy duża część kursantów podchodziła do egzaminu ze strachem, że gdy nie zda, to będzie już musiała zdawać egzamin na nowych zasadach. To zdaniem psychologów wpłynęło na kiepskie statystyki i nietypowe reakcje podczas egzaminu. – W momencie, kiedy istnieje zagrożenie, że zmienią się dotychczasowe warunki działania, w tym wypadku forma egzaminu teoretycznego, osoby, które odkładały ubieganie się o prawo jazdy, nagle decydowały się na zdobycie tych uprawnień – tłumaczy Andrzej Markowski, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Psychologów Transportu w Polsce. – Przypadki pomylenia hamulca z gazem nie są niczym dziwnym, wynikają z braku kontrolowania emocji w sytuacji zadaniowej. Najwięcej kłopotów ze zdaniem egzaminu mają te osoby, które są nastawione na to, jak wypadną w oczach innych. Ich działania są nastawione na to, jak wypadną, a nie jak wykonają dane zadanie.
Jak podkreśla Markowski – każdy kandydat na kierowcę powinien przejść badania psychologiczne: – Nie w celu określenia, czy się nadaje, bo niemal wszyscy się nadają, ale w celu zdobycia wiedzy o sobie. Do mnie przychodzą osoby, które nie zdały egzaminu po kilkanaście razy, odbywamy dwa spotkania po półtorej godziny i zazwyczaj zdają śpiewająco.
„Elki” w opłakanym stanie
Kolejnym skutkiem boomu na prawo jazdy jest coraz większa liczba niesprawnych technicznie pojazdów szkoleniowych na naszych drogach. Zamiast trafić do warsztatu, służą kolejnym kursantom. Problem zauważyli poznańscy policjanci, którzy od grudnia zeszłego roku skontrolowali już ponad sto samochodów do nauki jazdy. Teraz policja zapowiada stałe obławy. * Do połowy grudnia skontrolowaliśmy 66 aut. Zatrzymaliśmy aż 11 dowodów rejestracyjnych, sześć szkół zostało ukaranych za zły stan techniczny pojazdów. W styczniu sytuacja nieco się poprawiła. Po skontrolowaniu 30 aut odebraliśmy tylko trzy dowody rejestracyjne * wyliczał dziennikarzom „Gazety Wyborczej” Józef Klimczewski, naczelnik poznańskiej drogówki.
Kontrole „elek” policja chce włączyć do stałego harmonogramu działań, bo jak wspomina naczelnik drogówki, są w tragicznym stanie technicznym. To samochody po kolizjach, poobijane, z uszkodzonymi klamkami i oświetleniem. Zdarzały się i takie, które zamiast obudowy świateł miały z tyłu folię.
O powodach tego stanu rzeczy mówił na początku lutego „Gazecie” Marek Wróbel ze szkoły jazdy Professional. – Wiele aut jest poobijanych, stłuczki są na porządku dziennym. Niestety, najczęściej winę ponoszą inni kierowcy, którzy nie zatrzymują się na zielonej strzałce i wjeżdżają w „elkę”. I jest problem. Bo samochód musi iść na kilka tygodni do blacharza i lakiernika. A to oznacza brak kursów i brak pieniędzy. Wiele firm nie chce sobie pozwolić na taki przestój * tłumaczy Wróbel.
Kolejny instruktor, chcący zachować anonimowość, powiedział nam, że przy takiej liczbie kursantów, jaka ostatnio się przewinęła, tygodniowy przestój samochodu to strata rzędu kilkuset złotych.
Problem widzi również dyrekcja WORD-u. – Wiele osób po niezdanym egzaminie mówi, że pierwszy raz jeździ w pełni sprawnym samochodem – mówi Artur Banaszkiewicz. – Przyznają one, że uczyły się na samochodach, które miały wiele wad i gdy idą na egzamin, to czują się przez to zestresowane. Policja problem dostrzegła już kilka miesięcy temu. – Zacząłem się przyglądać „elkom” już wczesną wiosną. Widziałem, że na ulicach pojawiło się sporo samochodów szkoleniowych z powgniatanymi blachami, brakiem w oświetleniu i wieloma innymi brakami – wylicza Klimczewski. – Grudniowa kontrola tylko potwierdziła te obserwacje, w styczniu było już lepiej. Choć policja nie łączy bezpośrednio wzrostu liczby niesprawnych „elek” z boomem na prawo jazdy, jednak miesiące, w których zauważono wzrost, sugerują, że ośrodki na zaspokojenie popytu rzuciły cały sprzęt, również niesprawny. – Dla mnie sprawa jest prosta: albo szkolimy sprawnym sprzętem, albo wcale – podsumował w rozmowie Klimczewski.
Maciej Piaszczyński
Jakie wady no jakie konkret, kolor ,marka,instruktor /egzaminator-terminator /zatrzymane dowody brak gaśnicy,apteczki czy układ hamulcowy ,kierowniczy,ogumienie,wyciek płynów nie dajcie sobą pomiatać,wordowcy sobie poradzą brać urzędniczą ktoś musi utrzymać.
Troche lipowaty ten artykul. Jakie ma znaczenie zagieta karoseria to efektywnosci szkolenia….. xd
A taki, że „Zamiast trafić do warsztatu, służą kolejnym kursantom.” Czytać się naucz gościu
Pingback: hizeed
Pingback: Read More Here
Pingback: non gamstop casinos
Pingback: daftar togel hari ini
Pingback: jarisakti
Pingback: mais vendidos na ticto
Możliwość komentowania została wyłączona.